Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rumunia 2018
#1
Witajcie !

Oto postanowiłam spełnić obietnicę którą zawsze daję podczas każdych wakacji, głównie bałkańskich. Otóż oglądając wszystkie te wspaniałe, dziwne, piękne, inne miejsca, zawsze obiecuję sobie, że kiedyś opiszę to w relacji…. I tak jest co roku…. Wakacje mijają wracam do codziennego kieratu i raczej bardziej skłaniam się do czytania Waszych relacji, zapominając o tej obiecanej swojej.
Dlaczego Bulgaricus? Bo od Bułgarii wszystko się zaczęło. Dawno temu znalazłam to forum w necie i  choć sama nie udzielałam się za bardzo, to podpatrywałam, podziwiałam zdjęcia i przede wszystkim korzystałam z bezcennych rad. Potem z racji wyjazdów były też inne fora, ale to na Bulgaricusa zawsze wracam, choćby tylko od czasu do czasu. Sentyment 
To zaczynamy.
W 2018 roku wypadło na Rumunię. Co prawda ja chciałam pojechać do  Albanii i Zbig (mąż) się z tym generalnie zgadzał, ale nie wiedzieć czemu ciągle opowiadał o kościołach warownych, malowanych monastyrach i w końcu kupił drona, małego, który „prawie legalnie” może latać w Rumunii. Wtedy wiedziałam już, że przed nami Rumunia. Nie oponowałam….:-) Kilka razy przejeżdżaliśmy przez Rumunię i obiecaliśmy, że kiedyś tam wrócimy. Albania może poczekać. W 2017 podczas pobytu w Czarnogórze objechaliśmy jezioro Szkoderskie i zwiedziliśmy Szkodrę – to na razie musi wystarczyć.
Oczywiście wiedzieliśmy, że w tak krótkim czasie nie zwiedzimy całej Rumunii…… Wybraliśmy Siedmiogród, Bukowinę i Maramuresz. W planach były kościoły warowne, zamki, twierdze, malowane monastyry, drewniane cerkwie. Chcieliśmy się również choć kilka razy wybrać w góry. Ekipa składała się z trzech osób. Ja, mój mąż Zbig i jeden z synów, dwunastoletni Michał, który po tym wyjeździe prawdopodobnie do końca życia, a na pewno do ukończenia 25 lat nie spojrzy na żaden kościół warowny, ani na monastyr ….choćby był na liście  UNESCO.
Wyjazd 21 lipca bardzo wcześnie rano, powrót 5 sierpnia, luzik na godz. 21 chyba byliśmy w domu
Dzień pierwszy Lublin -> Cluj Napoca. Droga większości dobrze znana: Rzeszów, Barwinek, Svidnik. Tym razem nie jechaliśmy przez Presov tylko przez  Stropkov, Trebisov. Bardzo malownicza część Słowacji - zielono, winnice. Chciałabym tam kiedyś wrócić. Potem Węgry: Kisvarda, Nyiregyhaza i już jesteśmy w Rumunii na przejściu w Carei. Słowacje i Węgry przejechaliśmy za free. Tutaj dodam, że nie mieliśmy dokładnego planu podróży. Wiedzieliśmy tylko jakie regiony i miejsca chcemy zobaczyć. Było to spowodowane tym, że podczas naszego wyjazdu pogoda zapowiadała się tak sobie. Miało padać, a z racji tego, że chcieliśmy również odbyć kilka górskich trekkingów a także przejechać Trasę Transfogarską i Transalpinę - pomyśleliśmy, że w „niepewne pogodowo” dni zwiedzamy, a jak się poprawi aura to hajda w góry!
Pierwsza przygoda spotkała nas zaraz za granicą Rumunii. Czas oczekiwania  na kontrolę dość krótki, ale potem problemy z winietką – po drodze nie spotkaliśmy żadnego czynnego punktu, gdzie można było ja kupić. Tak czy siak winietę kupiliśmy dopiero w miejscowości Tasnad, dobrze, że kontroli żadnej nie było.  W międzyczasie poprzez Booking zarezerwowaliśmy nocleg w Klużu. Do hotelu w centrum  dojechaliśmy około godz. 17 i natychmiast porzuciwszy klamoty, zostawiając syna  pod opieką WiFi  udaliśmy się na miasto. Kluż zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Piękne, europejskie miasto pełne ludzi. Spacerujących, rozmawiających, huśtających się na hamakach, a także … tańczących tango w parku. Może dlatego, że to była sobota po południu i wszyscy korzystali z pięknej pogody.
Poniżej kilka fotek z Kluża autorstwa Zbiga:

Kopia Wilczycy Kapitolińskiej podarowana Rumunii w latach 20-tych przez Włochów:
[Obrazek: ba5980039ee7bf64gen.jpg]

Pomnik Króla Macieja Korwina przed Katedrą:
[Obrazek: 59aaddb680a1728emed.jpg]

Panorama ze wzgórza Cytadeli:
[Obrazek: c2fe4b4e5ac1f2f8gen.jpg]

[Obrazek: d99a5b6e8fceac47gen.jpg]

Central Park ze strefą relaksu:
[Obrazek: 5c147961f926a69fgen.jpg]

[Obrazek: 220c0df24c49be18gen.jpg]

[Obrazek: 531c6ab4bbf8ba83gen.jpg]

Budynek Kasyna:
[Obrazek: 8f54f73e521448b8gen.jpg]

Zbig oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie  wybrał się na zdjęcia nocne. Ja nie dałam rady. Prawdę mówiąc trochę się bałam o niego, ale zmęczenie było silniejsze ;-). Nie wiem skąd znalazł tyle sił. Za kółkiem 12 godzin, potem wspólne bieganie po Klużu  - a jemu jeszcze mało.
Z powodu dość późnej pory (około północy) nie wszystkie atrakcje były podświetlone, za to wciąż jeszcze w centrum miasta tętniło życie. Na placu przy Soborze Zaśnięcia Matki Bożej, przy fontannie,  jeden z biegających tam chłopców (na oko 10 lat), widząc że Zbig rozstawia się ze statywem, podszedł do niego i wyjaśnił, że można poprosić sterującego oświetleniem pana, aby włączył oświetlenie fontanny poza harmonogramem i wskazał budkę, gdzie urzęduje. Bardzo było to miłe i otwartość chłopca zaskoczyła pozytywnie.

Zdjęcia nocne:

Budynek Opery Narodowej:
[Obrazek: 9d7de7f4c96341dagen.jpg]

Katedra:
[Obrazek: 135fb04ab44b2fddgen.jpg]

A na koniec :-)
[Obrazek: c09dd0b87b0a34e6gen.jpg]

cdn...
Odpowiedz
#2
Brawo za pierwszy dzień. Relacja zapowiada się fantastycznie. Plusik na zachętę!
Odpowiedz
#3
Fajne fotki, a najbardziej mi sie podobaja fotki: panorama ze wzgorza Cytadeli nr 3 i 4
Odpowiedz
#4
Miło nam. Właśnie pracujemy nad kolejnym dniem (odcinkiem). O ile nie zabraknie wina, opublikujemy dzisiaj. Big Grin  Blush
Odpowiedz
#5
No i brakło[emoji39] Bardzo fajnie się zapowiada, czekamy [emoji16]

Wysłane przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#6
Dzień drugi 22 lipca 2018
Kluż–> Turda –> Sighișoara.

Dzień rozpoczęliśmy wcześnie rano od analizy prognozy pogody. Planowaliśmy zwiedzić kopalnię soli w Turdzie, która jest niedaleko od Kluża, a potem udać się w stronę Maramureszu i Bukowiny, ale mapka pogodowa nie pozostawiała złudzeń. W Maramuresz na najbliższe dni deszcz, deszcz, silne zachmurzenie. Za to pogodnie w Sighisoarze…. Problemem okazało się znalezienie noclegu. O ile system szukania noclegów na ostatnią chwilę sprawdził się, to zdecydowanie jednak w weekendy niekoniecznie polecam. Jest ciężko, może nie jest to niemożliwe, ale w rozsądnej cenie dość trudne. Coś tam jednak znaleźliśmy, potem okazało się, że bardzo fajne miejsce.
Ale teraz Turda. Wiedzieliśmy, że należy się tam udać w miarę rano i tak też zrobiliśmy. Kolejka była nie za duża -  szybko dostaliśmy się do środka. Bilet kosztował niecałe 30 złotych (ok. 15 PLN bilet ulgowy – dzieci, studenci i emeryci), a atrakcji tyle, że można tam spędzić cały dzień. Nie można wnosić jedzenia i picia, temperatura w środku – około 12 stopni, warto więc ubrać się ciepło. Tak się składa, że wcześniej nie oglądałam zdjęć z Turdy, więc widok naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałam się prawdę mówiąc cosik na kształt naszej Wieliczki. A tu niespodzianka. Diabelski młyn, tenis stołowy, minigolf, kręgle, plac zabaw dla dzieci a także amfiteatr i solne jezioro gdzie można popływać łódką. Te atrakcje są dodatkowo płatne. Nie są to duże kwoty, z tego co pamiętam to przejażdżka diabelskim młynem – 5 lei, a rejs łódką – bodajże 15. Duże wrażenie zrobiła na mnie akustyka. Głos, dźwięk, muzyka połączona z echem nie wiem jak to nazwać – czułam się jak w kosmosie. Oczywiście gdybym była w kosmosie.? Komnaty, które warte są odwiedzenia to Rudolf i Teresa. Można tam zjechać windą, lub zejść schodami. My wybraliśmy schody w obydwie strony. Windą jest szybciej (o ile nie liczyć czasu stania w kolejce?), ale zdecydowanie fajniej jest schodzić schodami delektując się widokiem kopalni z każdego z 13 pięter. W komnacie Rudolf zlokalizowana jest większość atrakcji, jezioro zaś znajduje się w komnacie Teresa, poziom niżej. Z korytarza prowadzącego do komnat, można wchodzić do mniejszych pomieszczeń z eksponatami związanymi z kopalnią - maszyny, wagoniki, kołowroty i inne urządzenia.

Korytarz prowadzący do schodów/wind:
[Obrazek: f62efaff63efbf67gen.jpg]

Komnaty Rudolf i Teresa:
[Obrazek: a001901414d6b3b8gen.jpg]

[Obrazek: 40658824db7f5145gen.jpg]

[Obrazek: ee99503893855212gen.jpg]

[Obrazek: c44041ef324c0d97gen.jpg]

[Obrazek: 858790f019d2f92fgen.jpg]

[Obrazek: 32e7010151ecb96egen.jpg]

[Obrazek: 43d960a42aecac0cgen.jpg]


Spędziliśmy tam kilka godzin. Czego mi brakowało -  to jakiejś kawiarni lub herbaciarni. Fajnie byłoby w takiej scenerii wypić kawę, albo lepiej zieloną herbatę. Ciekawe, dlaczego nie było żadnego bistro - czy może wiecie czym jest to spowodowane?
Co nam zostało? Wspomnienia, fantastyczne foty i sól która do dzisiaj wychodzi z aparatu fotograficznego. Zawsze jak Zbig klnie na rzężący autofokus w swoim ulubionym obiektywie - to ja wspominam Turdę. I pomyśleć że przejeżdżaliśmy obok kilka razy (w drodze do BG) i nigdy nie wstąpiliśmy…. Po wyjściu z kopalni strasznie głodni, rzuciliśmy się na miejscowe langosze, przy okazji nawiązując znajomości z motocyklistami z Polski. Właśnie zjechali z Transfogarskiej gdzie była potężna mgła, co utwierdziło nas tylko w przekonaniu, że obrany kierunek na Sighișoarę jest słuszny, a góry na razie trzeba odpuścić.
Po napełnieniu brzuchów, pojechaliśmy dalej. Ledwo minęła godz. 15, a my już byliśmy na nowej kwaterze w Shighisoarze. Nasz gospodarz, Sebastian, przywitał nas zestawem piw. Miał też nalewki przyrządzone przez jego mamę, ale zważywszy na temperaturę wybraliśmy schłodzone piwo. Był bardzo pomocny, przyjął nas serdecznie. W przystępny sposób przekazał nam wszystkie najważniejsze informacje, czyli co zobaczyć, gdzie zjeść, a nawet pokazał na mapie gdzie fotografowie ustawiają się na nocne zdjęcia miasta. Potem poszedł przywitać kolejnych gości – parę z Korei, Południowej (oczywiście). Samochód mieli na blachach francuskich i z krótkiej rozmowy wywnioskowałam, że to młodzi małżonkowie podróżujący po Europie. Dziewczyna wspomniała że odwiedzili tez Polskę.
Widzieli Wrocław, Kraków i jeszcze jedno miasto którego nazwy nie była w stanie powtórzyć (ale nie
była to Warszawa, bo specjalnie się dopytywałam).
Rozgościwszy się na kwaterce (bardzo dobre warunki, dwie sypialnie i kuchnia), wyruszyliśmy na miasto, aby coś zjeść. Pierwsza knajpa przypomniała niedawną podróż do Włoch. Miły kelner oznajmił że za chwilę zamykają (bo sjesta) i zaprasza nas wieczorem. Nasze brzuchy nie mogły tyle czekać, podążyliśmy dalej. Przycupnęliśmy w Restaurant and Pizzeria La Perla. Raczej nie pamiętam nazw miejsc w których jadam (nie przywiązuję do tego zbytniej wagi – pewnie niektórzy się z tym nie zgodzą), ale to miejsce okazało się szczególne. Usiedliśmy w ogródku, pod parasolami, ale z brzegu gdzie słońce dawało się nam we znaki, blisko ruchliwego chodnika.  Było to jedyne wolne miejsce w tym czasie. Po złożeniu zamówienia, zwolniło się miejsce w centrum ogródka i tam tez przenieśliśmy się, zapominając, że plecak ze skarbami Zbiga (aparat) leży przy chodniku, otwarty, prezentujący swoja zawartość w całej okazałości. W restauracji zjedliśmy nasz pierwszy prawdziwy rumuński posiłek (mamałyga z mięsem), oprócz Michała który oczywiście jadł pizzę. Miło spędziliśmy czas, jedzenie też ok. Nadszedł moment płacenia. Podczas oczekiwania na rachunek zjawiła się miła Pani kelnerka, dopytując czy plecak pozostawiony na obrzeżach restauracji, przy chodniku nie jest przypadkiem nasz. Szkoda że nie widzieliście miny Zbiga……. zgubić aparat drugiego dnia wakacji……. i drona (małego ?)… Jedna rzecz to kasa (bo zawartość plecaka była gromadzona długi czas), ale przy naszym nastawieniu narobienie zdjęć, właściwie moglibyśmy wracać do domu…… Serdecznie podziękowaliśmy, zostawiliśmy dobry napiwek.  Powłóczyliśmy się przez chwilę robiąc fotki i wróciliśmy na bazę.

[Obrazek: 44a26405d0eb109dgen.jpg]

[Obrazek: 0d982be1172944cegen.jpg]

[Obrazek: 2ab7237777e5e327gen.jpg]

[Obrazek: f4c2b080971ee984gen.jpg]


Późnym wieczorem wróciliśmy na miasto korzystając ze wskazówek Sebastiana, aby uwiecznić Shigisoarę nocą. Miasto nocą pokazało swoje inne, piękne oblicze. Shigisoara jest bardzo przyjaznym miastem. Oprócz tego że jest piękna, jest też stosunkowo mało oblegana przez turystów, w porównaniu na przykład z Sibiu.

[Obrazek: 2fe235c8168a7fe1gen.jpg]

[Obrazek: 6129adffa1e393adgen.jpg]

[Obrazek: 4302da5bf0d9e1c9gen.jpg]

[Obrazek: 573ebe95854ad145gen.jpg]

[Obrazek: d87d3b064828081agen.jpg]
Odpowiedz
#7
Sighisoary nocą nie widziałem bo byliśmy w niej tylko za dnia. Jest urokliwa sądząc po pięknych zdjęciach!
Odpowiedz
#8
Piekne zdjęcia [emoji4]

Wysłane z mojego LG-K420 przy użyciu Tapatalka
Odpowiedz
#9
Z całej podróży Shighisoara podobała mi się  najbardziej, oczywiście jeśli chodzi o miasta. Ładnie położona, z ciekawą architekturą, trochę jakby zatrzymał się tam czas. Oczywiście sporo turystów, ale jakoś tak nie rzuca się to w oczy. Zaplanowaliśmy w niej  dwa noclegi, ale chętnie zostalibyśmy jeszcze jeden dzień, niestety "nasz"  pokój był już zarezerwowany.
Odpowiedz
#10
(26-01-2019,23:40:14)egon napisał(a): Fajne fotki, a najbardziej mi sie podobaja fotki: panorama ze wzgorza Cytadeli nr 3 i 4

Tak, widok z tego miejsca jest naprawdę fajny. Tubylcy też to chyba doceniają, ponieważ wzgórze jest oblegane przez przeważnie młodych ludzi. Jest tam chyba ze dwa bary, jakieś restauracje, gdzie można przycupnąć.
Nie pisałam w relacji, ale na tym wzgórzu jest wieża spadochronowa. Pierwszy raz widziałam coś takiego.
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Rumunia - jakieś przyjazne forum jak nasz Bulgaricus? verdorn 4 112 19-04-2023,14:08:04
Ostatni post: Szarena Sol
  Gruzja 2018 tomek89 18 11,284 02-04-2020,17:57:26
Ostatni post: tomek89
  Sławomir2019 / Węgry,Rumunia... lisek 113 37,884 17-08-2019,11:49:32
Ostatni post: lisek
  Dagestan - Sezon 2018 arka 10 5,289 26-01-2019,20:20:56
Ostatni post: CarlosPL
  Chorwacja (Dalmacja) 2018 ventosa 15 7,557 29-08-2018,20:51:09
Ostatni post: TomekT
  Rumunia - listopad 2017 sproket 13 8,858 28-12-2017,14:31:16
Ostatni post: arka

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości