07-09-2020,14:04:24
W weekend wracałem... Pisze już z zimnego trójmiasta.
Były emocje ale znów patrząc ogólnie to więcej strachu można wyczytać na forach niż potem wychodzi w praktyce. Ale od początku:
Wyjazd jednak był w sobotę rano i po tankowaniu u Mareżkiego w Sofii zaraz po skręcie z obwodowej w stronę Kalotiny złapaliśmy korek. Okazało się iż przez ok. 5 km prawy pas był zajęty przez TIR'y. Chcąc uniknąć zablokowania granicy policja blokuje tiry wcześniej i puszcza etapami konkretną ilość co jakiś czas. W Kalotinie ok. 11 na dwie granice straciliśmy jakieś 60 minut. Dobrą wiadomością był brak oczekujących mandatów na granicy, a samochód w BG przejeździł 2,5 miesiąca i ponad 3 tyś km.
Serbia: szybko i wygodnie, bez korków w Belgradzie i na bramkach.
No i emocje się zaczęły w Horgosz. Nie kombinowaliśmy z wiadomych względów z bocznymi przejściami, a na głównym też dramatu pod względem frekwencji na szczęście nie było. Łącznie mniej niż dwie godziny. Pisząc emocje mam na myśli obserwacje w kolejce Węgierskich pograniczników jak z ciekawością i często sprawdzają samochody macając w torbach i głęboko w bagażniku. A my pochowane mamy prawie 20 litrów grozdowej... Jak młoda Pani celnik kazała otworzyć bagażnik i zaczęła się interesować ile mam alkoholu i jakiego to mi się ciepło zrobiło. Mam zawsze na widoku jakiś alkohol kupiony z banderolą i ten pokazałem co może ją uspokoiło i zapytała o sadzonkę jakiejś roślinki od babci. Ta roślinka chyba mi uratowała zapasy.
Dostaliśmy potem naklejkę tranzytową na szybę i proszę jechać. Na moje pytanie: czy mamy prawo minąć na Słowację przez Komarno ani ona ani jej koledzy nie znali odpowiedzi.
Węgry: znów szybko i wygodnie. Na obwodnicy Budapesztu (a nikt o tym tu nie wspominał) chyba wszystkie remonty się już pokończyły. Żadnych zwężeń i przejazdów na drugi pas. Szeroko i płaściutko. Aż boli że tylko 110 km/h pozwalają.
Nocleg koło Bratysławy, a wcześniej na granicy w stronę Słowacji żywego celnika nie było. Za to w drugą stronę kolejka ok. 20 samochodów do jednego okienka. Rano dalej do Cadca i Cieszyna. Żadnych przeszkód i niespodzianek. Potem jedynie remonty do Łodzi się strasznie dłużyły - jeden pas i 60km/h. O 18 byliśmy w Gdańsku.
Były emocje ale znów patrząc ogólnie to więcej strachu można wyczytać na forach niż potem wychodzi w praktyce. Ale od początku:
Wyjazd jednak był w sobotę rano i po tankowaniu u Mareżkiego w Sofii zaraz po skręcie z obwodowej w stronę Kalotiny złapaliśmy korek. Okazało się iż przez ok. 5 km prawy pas był zajęty przez TIR'y. Chcąc uniknąć zablokowania granicy policja blokuje tiry wcześniej i puszcza etapami konkretną ilość co jakiś czas. W Kalotinie ok. 11 na dwie granice straciliśmy jakieś 60 minut. Dobrą wiadomością był brak oczekujących mandatów na granicy, a samochód w BG przejeździł 2,5 miesiąca i ponad 3 tyś km.
Serbia: szybko i wygodnie, bez korków w Belgradzie i na bramkach.
No i emocje się zaczęły w Horgosz. Nie kombinowaliśmy z wiadomych względów z bocznymi przejściami, a na głównym też dramatu pod względem frekwencji na szczęście nie było. Łącznie mniej niż dwie godziny. Pisząc emocje mam na myśli obserwacje w kolejce Węgierskich pograniczników jak z ciekawością i często sprawdzają samochody macając w torbach i głęboko w bagażniku. A my pochowane mamy prawie 20 litrów grozdowej... Jak młoda Pani celnik kazała otworzyć bagażnik i zaczęła się interesować ile mam alkoholu i jakiego to mi się ciepło zrobiło. Mam zawsze na widoku jakiś alkohol kupiony z banderolą i ten pokazałem co może ją uspokoiło i zapytała o sadzonkę jakiejś roślinki od babci. Ta roślinka chyba mi uratowała zapasy.
Dostaliśmy potem naklejkę tranzytową na szybę i proszę jechać. Na moje pytanie: czy mamy prawo minąć na Słowację przez Komarno ani ona ani jej koledzy nie znali odpowiedzi.
Węgry: znów szybko i wygodnie. Na obwodnicy Budapesztu (a nikt o tym tu nie wspominał) chyba wszystkie remonty się już pokończyły. Żadnych zwężeń i przejazdów na drugi pas. Szeroko i płaściutko. Aż boli że tylko 110 km/h pozwalają.
Nocleg koło Bratysławy, a wcześniej na granicy w stronę Słowacji żywego celnika nie było. Za to w drugą stronę kolejka ok. 20 samochodów do jednego okienka. Rano dalej do Cadca i Cieszyna. Żadnych przeszkód i niespodzianek. Potem jedynie remonty do Łodzi się strasznie dłużyły - jeden pas i 60km/h. O 18 byliśmy w Gdańsku.