10-04-2017,15:32:01
Opiszę Wam, tylko nieco na raty, ponieważ jestem mocno zagoniony i w wolnych chwilach w pracy mogę sobie pozwolić n forum
Trasa przez Albanię do Sarandy wyglądała tak:
https://www.google.pl/maps/dir/42.3304815,19.4205636/41.8666911,19.4200122/42.0567783,19.5013962/41.510498,19.7929104/41.3727165,19.4236671/41.2639346,19.8658486/40.703062,19.947611/%C3%87orovoda/40.472202,19.4906796/39.7447651,20.0187105/@41.3180572,19.9293838,7.17z/data=!4m17!4m16!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x135a8c1d1fea2d5b:0x973a87bee296a7ec!2m2!1d20.2266293!2d40.5037938!1m0!1m0!3e0?hl=pl
A z Ksamilu/ Sarandy wracaliśmy tak:
https://www.google.pl/maps/dir/39.7697127,20.0036276/39.9125795,20.1900393/40.083304,20.1454716/40.2894434,20.0238973/40.6208714,20.7695401/41.0661848,20.6408369/@40.8074992,19.7456506,7.29z/data=!4m2!4m1!3e0?hl=pl
potem przez Macedonię i do domu.
Samochód to skoda Fabia Combi 1.4 TDI 2009r, choć przydałaby się terenówka. Przewodnik z jakiego korzystaliśmy to Albania - Stanisław Figiel, wydawnictwo Rewasz - wg mnie najlepszy z dostępnych na rynku w polskiej wersji językowej. Czas to chyba 9-30 lipca czy jakoś tak. Nic nie rezerwowaliśmy, jazda typowo w ciemno. Jeśli chodzi o granicę Unii Europejskiej to wszyscy jadą na Horgosz-Roszke tam gdzie autostrada i stoją 1-2, a może i 6 godzin. My pojechaliśmy 15km na zachód na małe przejście Tompa i staliśmy może 20-30 minut.
Ceny - taniej niż w Bułgarii. Średnio za nocleg - pokój dwuosobowy z kliatyzacją i WiFi płaciliśmy 15-20 Euro. Jedzenie w restauracjach też teńsze - obiad żeberka jagnięce, frytki, zestaw surówek i przystawki oraz coś do picia to wydatek 40-50zł na 2 osoby. W Ksamilu za miskę pysznych małży w sosie cytrynowym płaciłem 12zł. Ośmiorniczki też koło tego, ale się nie skusiłęm Łączny koszt pobytu 17 dni na miejscu, dojazd, ubezpieczenie wyszło nas około 4000zł za 2 osoby. Wejściówki do wielu miejsc są albo darmowe albo kosztują jakieś śmieszne pieniądze 2-3zł/osobę, wyjątkiem jest Butrinti gdzie za 2 bilety trzeba było zapłacić coś koło 1600 Leke (około 50zł). Albania w 80% jest muzułmańska, dlatego strzeżcie się To akurat żart - nie są tak ortodoksyjni, jedzą świnie, piją raki, nie widziałem ani jednej burki, ani nikogo kto rozkłądałby sobie dywanik na ulicy i modlił się do Allaha. Choć modlitwa muezina z głośników o 5 rano może nieco wkurzyć, to poza tym nie czuć, że jest się w islamskim państwie. Przez wiele lat porzez dyktaturę Envera Hodży w Albanii nie wolno było wyznawać żadnej religii (tzn obnosić się z tym), dlatego po śmierci jego eksplodowała tolerancja religijna, czego owodem może być to, że na głównym placu w Tiranie są w odległości około 200m od siebie meczet, kościół i cerkiew.
Chcieliśmy podjechać do Theth i wejść na Jezerce, ale na granicy było 35 stopni i zwątpiliśmy. Granicę Albańską przekroczyliśmy w Hani i Hotit niedaleko Podgoricy. Polecam przejazd przez Czarnogórę ze względu na piękne krajobrazy. Jadąc przez Macedonię w większości ma się autostradę i niewiele można zobaczyć.
Pierwszym przystankiem był odpoczynek w Velipoje, tam zatrzymaliśmy się na 2 dni, ale plaża ze średniorozwiniętą infrastrukturą (coś jak Kosa w Sinemorec), piasek ciemny i woda o dziwo nie była zbyt ciepła, na moje oko 22-23 stopnie, krowy pasły się w śmietnikach itd. Ale i to ma swój urok. Drugiego dnia pojechaliśmy zwiedzić Szkodrę. Wymieniliśmy Euro na Leke, zwiedziliśmy twierdzę Rozafa - monumentalna budowla, po prostu piękna, zobaczyliśmy też ołowiany meczet oraz pochodziliśmy po mieście - mają świetny deptak. Stamtąd pojechaliśmy do Kruji gdzie jest Zamek-muzeum Skanderbega - ich bohatera narodowego (średniowiecznego z tego co pamiętam) W Kruji oprócz zamku koniecznie trzeba odwiedzić alejkę bazarową - fajne rzeczy tam można kupić, między innymi ich koniak Skanderbeu 0,7l za 3-4Euro, 0,5l za 2,50 Euro, rekordem było kiedy kupiłem Raki Rush (bimber z winogron) 1l za 4 Euro. Normalnie gęba mi się sama śmiała kiedy tam przechodziłem. W Kruji wjechaliśmy też serpentynami na pewne wzgórze gdzie byłą urokliwa knajpka, można było usiąść pod parasolem i 1m od siebie mieć przepaść ze 400m tak na oko. Z Kruji do Tirany - ja nie lubię zwiedzania stolic więc nie spodziewajcie się ode mnie ładnego opisu - miasto jak miasto, byle odhaczyć i dalej. Jedynie pod miastem jest kolejka na górkę Dajti Expres - chcieliśmy chociaż tak zaliczyć jakiś pagórek. Na wysokości 1620m npm było 32 sopnie w cieniu. Elbasan odpuściliśmy bo to miasto ponoć bardziej przemysłowe, pojechaliśmy do Durres - ładne miasteczko kurort. Za hotel 3 gwiazdowy nad brzegiem morza z prywatną plażą płaciliśmy 20 Euro za dwójkę (Hotel Ferrara) to jedyne miejsce gdzie nocowaliśmy w hotelu. W durresu miałem się oświadczać, ale mnie dziewczyna (teraz już żona) tak wkurzyła, że odłożyłem to na później. Z Durres do Beratu - miasta tysiąca okien (wpisane na listę Unesco), bardzo urokliwe miejsce, porównałbym go do Melnika, choć Berat jest bardziej ludny Jest tam też ładna twierdza, ale jej klimat psuje to, że pozwolili ludziom osiedlić się na terenie owej twierdzy i zwiedzając ruiny meczetów czujemy na sobie wzrok ludzi którzy siedzą na ławce przed własnym obejściem. Z Beratu chcieliśmy zobaczyć Kanion Pirogosh i wodospady w Bogove - nie zobaczyliśmy. Tzn szukaliśmy, nie znaleźliśmy, ale szukanie też była zajebiste, Skoda tak dostała po dupie na dzikich podjazdach, że zawstydziłaby niejedną terenówkę. Stamtąd do antycznych ruin Apollonia w okolicy Fier i do Wlory. Tam już było ciepłe morze - około 27 stopni, plaża może mało zurbanizowana, ale 100m od brzegu była woda po pas. Następnie droga z Vlory do Sarandy - najpiękniesza trasa jaką kiedykolwiek w życiu jechałem. Widoki zapierające dech w piersiach, po drodze mnóstwo małych twiedzy z bezpłatnym wstępem które można eksplorować. Trasę niecałe 100km jechaliśmy dobre pół dnia W Sarandzie można płynąć promem na Korfu, ale nie skorzystaliśmy. Pojechaliśmy do Ksamilu, dzie są najładniejsze plaże, tu za 5 noclegów dałem 100 Euro, znalazłem ładne miejsce, przypilnowałem żeby dziewczyna mnie nie wkurzała i wreszce wydałem ten pierścionek Woda w morzu około 30 stopni. Z Ksamilu jest niedaleko do Butruint - bardzo dobrze zachowanego kompleksu antycznego. Ceny dość wysokie jak na Albanię, ale warto. Niedaleko tzn jakieś 40km jest też Syri Kalter - niebieskie oko. Z ziemi wybija źródło o temparaturze około 10 stopni i kolorze nie do opisania. Ja znam tylko 16 kolorów i będę strzelał że to może być lazur czy błękit. Stamtąd do Girjokastry - miasto srebrnych dachów - ciekawy detal architektoniczny, dachy z łupków kamienia tak poukładanych, że się wszystko trzyma kupy. Jest tam te ciekawa twierdza, a w jej kazamatach dużo militariów. Stamtąd jechaliśmy do Tepeleny skąd pochodzi Ali Pasza - miała być tam fajna twiedza, jednak wcale nie była fajna i pojechaliśmy dalej do Korczy i nad jezioro Ochrydzkie, a potem do domu.
Prze cały pobyt nie spotkało nas nic niemiłego, ludzie przychylni, pomocni. Temepratura powietrza oprócz nocy to chyba ani razu nie spadłą poniżej 30 stopni, Na północy w ogóle nie było Polaków, za to na południu w Ksamilu wszędzie było słychać polski język. To są tylko suche słowa, około czwartku postaram się dorzucić zdjęcia z jakimś komentarzem. Póki co dniówka się kończy więc i jak musze kończyć. W razie pytań piszcie
Trasa przez Albanię do Sarandy wyglądała tak:
https://www.google.pl/maps/dir/42.3304815,19.4205636/41.8666911,19.4200122/42.0567783,19.5013962/41.510498,19.7929104/41.3727165,19.4236671/41.2639346,19.8658486/40.703062,19.947611/%C3%87orovoda/40.472202,19.4906796/39.7447651,20.0187105/@41.3180572,19.9293838,7.17z/data=!4m17!4m16!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m0!1m5!1m1!1s0x135a8c1d1fea2d5b:0x973a87bee296a7ec!2m2!1d20.2266293!2d40.5037938!1m0!1m0!3e0?hl=pl
A z Ksamilu/ Sarandy wracaliśmy tak:
https://www.google.pl/maps/dir/39.7697127,20.0036276/39.9125795,20.1900393/40.083304,20.1454716/40.2894434,20.0238973/40.6208714,20.7695401/41.0661848,20.6408369/@40.8074992,19.7456506,7.29z/data=!4m2!4m1!3e0?hl=pl
potem przez Macedonię i do domu.
Samochód to skoda Fabia Combi 1.4 TDI 2009r, choć przydałaby się terenówka. Przewodnik z jakiego korzystaliśmy to Albania - Stanisław Figiel, wydawnictwo Rewasz - wg mnie najlepszy z dostępnych na rynku w polskiej wersji językowej. Czas to chyba 9-30 lipca czy jakoś tak. Nic nie rezerwowaliśmy, jazda typowo w ciemno. Jeśli chodzi o granicę Unii Europejskiej to wszyscy jadą na Horgosz-Roszke tam gdzie autostrada i stoją 1-2, a może i 6 godzin. My pojechaliśmy 15km na zachód na małe przejście Tompa i staliśmy może 20-30 minut.
Ceny - taniej niż w Bułgarii. Średnio za nocleg - pokój dwuosobowy z kliatyzacją i WiFi płaciliśmy 15-20 Euro. Jedzenie w restauracjach też teńsze - obiad żeberka jagnięce, frytki, zestaw surówek i przystawki oraz coś do picia to wydatek 40-50zł na 2 osoby. W Ksamilu za miskę pysznych małży w sosie cytrynowym płaciłem 12zł. Ośmiorniczki też koło tego, ale się nie skusiłęm Łączny koszt pobytu 17 dni na miejscu, dojazd, ubezpieczenie wyszło nas około 4000zł za 2 osoby. Wejściówki do wielu miejsc są albo darmowe albo kosztują jakieś śmieszne pieniądze 2-3zł/osobę, wyjątkiem jest Butrinti gdzie za 2 bilety trzeba było zapłacić coś koło 1600 Leke (około 50zł). Albania w 80% jest muzułmańska, dlatego strzeżcie się To akurat żart - nie są tak ortodoksyjni, jedzą świnie, piją raki, nie widziałem ani jednej burki, ani nikogo kto rozkłądałby sobie dywanik na ulicy i modlił się do Allaha. Choć modlitwa muezina z głośników o 5 rano może nieco wkurzyć, to poza tym nie czuć, że jest się w islamskim państwie. Przez wiele lat porzez dyktaturę Envera Hodży w Albanii nie wolno było wyznawać żadnej religii (tzn obnosić się z tym), dlatego po śmierci jego eksplodowała tolerancja religijna, czego owodem może być to, że na głównym placu w Tiranie są w odległości około 200m od siebie meczet, kościół i cerkiew.
Chcieliśmy podjechać do Theth i wejść na Jezerce, ale na granicy było 35 stopni i zwątpiliśmy. Granicę Albańską przekroczyliśmy w Hani i Hotit niedaleko Podgoricy. Polecam przejazd przez Czarnogórę ze względu na piękne krajobrazy. Jadąc przez Macedonię w większości ma się autostradę i niewiele można zobaczyć.
Pierwszym przystankiem był odpoczynek w Velipoje, tam zatrzymaliśmy się na 2 dni, ale plaża ze średniorozwiniętą infrastrukturą (coś jak Kosa w Sinemorec), piasek ciemny i woda o dziwo nie była zbyt ciepła, na moje oko 22-23 stopnie, krowy pasły się w śmietnikach itd. Ale i to ma swój urok. Drugiego dnia pojechaliśmy zwiedzić Szkodrę. Wymieniliśmy Euro na Leke, zwiedziliśmy twierdzę Rozafa - monumentalna budowla, po prostu piękna, zobaczyliśmy też ołowiany meczet oraz pochodziliśmy po mieście - mają świetny deptak. Stamtąd pojechaliśmy do Kruji gdzie jest Zamek-muzeum Skanderbega - ich bohatera narodowego (średniowiecznego z tego co pamiętam) W Kruji oprócz zamku koniecznie trzeba odwiedzić alejkę bazarową - fajne rzeczy tam można kupić, między innymi ich koniak Skanderbeu 0,7l za 3-4Euro, 0,5l za 2,50 Euro, rekordem było kiedy kupiłem Raki Rush (bimber z winogron) 1l za 4 Euro. Normalnie gęba mi się sama śmiała kiedy tam przechodziłem. W Kruji wjechaliśmy też serpentynami na pewne wzgórze gdzie byłą urokliwa knajpka, można było usiąść pod parasolem i 1m od siebie mieć przepaść ze 400m tak na oko. Z Kruji do Tirany - ja nie lubię zwiedzania stolic więc nie spodziewajcie się ode mnie ładnego opisu - miasto jak miasto, byle odhaczyć i dalej. Jedynie pod miastem jest kolejka na górkę Dajti Expres - chcieliśmy chociaż tak zaliczyć jakiś pagórek. Na wysokości 1620m npm było 32 sopnie w cieniu. Elbasan odpuściliśmy bo to miasto ponoć bardziej przemysłowe, pojechaliśmy do Durres - ładne miasteczko kurort. Za hotel 3 gwiazdowy nad brzegiem morza z prywatną plażą płaciliśmy 20 Euro za dwójkę (Hotel Ferrara) to jedyne miejsce gdzie nocowaliśmy w hotelu. W durresu miałem się oświadczać, ale mnie dziewczyna (teraz już żona) tak wkurzyła, że odłożyłem to na później. Z Durres do Beratu - miasta tysiąca okien (wpisane na listę Unesco), bardzo urokliwe miejsce, porównałbym go do Melnika, choć Berat jest bardziej ludny Jest tam też ładna twierdza, ale jej klimat psuje to, że pozwolili ludziom osiedlić się na terenie owej twierdzy i zwiedzając ruiny meczetów czujemy na sobie wzrok ludzi którzy siedzą na ławce przed własnym obejściem. Z Beratu chcieliśmy zobaczyć Kanion Pirogosh i wodospady w Bogove - nie zobaczyliśmy. Tzn szukaliśmy, nie znaleźliśmy, ale szukanie też była zajebiste, Skoda tak dostała po dupie na dzikich podjazdach, że zawstydziłaby niejedną terenówkę. Stamtąd do antycznych ruin Apollonia w okolicy Fier i do Wlory. Tam już było ciepłe morze - około 27 stopni, plaża może mało zurbanizowana, ale 100m od brzegu była woda po pas. Następnie droga z Vlory do Sarandy - najpiękniesza trasa jaką kiedykolwiek w życiu jechałem. Widoki zapierające dech w piersiach, po drodze mnóstwo małych twiedzy z bezpłatnym wstępem które można eksplorować. Trasę niecałe 100km jechaliśmy dobre pół dnia W Sarandzie można płynąć promem na Korfu, ale nie skorzystaliśmy. Pojechaliśmy do Ksamilu, dzie są najładniejsze plaże, tu za 5 noclegów dałem 100 Euro, znalazłem ładne miejsce, przypilnowałem żeby dziewczyna mnie nie wkurzała i wreszce wydałem ten pierścionek Woda w morzu około 30 stopni. Z Ksamilu jest niedaleko do Butruint - bardzo dobrze zachowanego kompleksu antycznego. Ceny dość wysokie jak na Albanię, ale warto. Niedaleko tzn jakieś 40km jest też Syri Kalter - niebieskie oko. Z ziemi wybija źródło o temparaturze około 10 stopni i kolorze nie do opisania. Ja znam tylko 16 kolorów i będę strzelał że to może być lazur czy błękit. Stamtąd do Girjokastry - miasto srebrnych dachów - ciekawy detal architektoniczny, dachy z łupków kamienia tak poukładanych, że się wszystko trzyma kupy. Jest tam te ciekawa twierdza, a w jej kazamatach dużo militariów. Stamtąd jechaliśmy do Tepeleny skąd pochodzi Ali Pasza - miała być tam fajna twiedza, jednak wcale nie była fajna i pojechaliśmy dalej do Korczy i nad jezioro Ochrydzkie, a potem do domu.
Prze cały pobyt nie spotkało nas nic niemiłego, ludzie przychylni, pomocni. Temepratura powietrza oprócz nocy to chyba ani razu nie spadłą poniżej 30 stopni, Na północy w ogóle nie było Polaków, za to na południu w Ksamilu wszędzie było słychać polski język. To są tylko suche słowa, około czwartku postaram się dorzucić zdjęcia z jakimś komentarzem. Póki co dniówka się kończy więc i jak musze kończyć. W razie pytań piszcie