Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kruszyniany, Grodno, D... i ...
#21


Powoli zbieramy się w stronę parkingu.

[Obrazek: 2qn0cv6.jpg]

Ale do obiektywów wpadają nam jeszcze ciekawe obrazki.

[Obrazek: 10sd7oi.jpg]

To już współczesne budownictwo z tradycyjnymi akcentami.

[Obrazek: fjhl34.jpg]

Nawet pytaliśmy się o możliwość noclegu w formie np. agroturystyki ale tym razem z uwagi na festiwal wszystko było zamknięte.

[Obrazek: eskdxl.jpg]

A piesek ujadał niesamowicie.

[Obrazek: 66b7li.jpg]

Miał niezłą wizytówkę.

[Obrazek: 2cx6bfm.jpg]

Kruszyniany żegnają a przed nami jeszcze kawałeczek drogi do przejścia granicznego z Białorusią.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#22


[Obrazek: 2ppfoya.jpg]

Najpierw z Białegostoku przez Supraśl do Kuszynian.

[Obrazek: 28k0yrl.jpg]

Kolejne etapy to z Kruszynian przez pogranpunkt Kuźnica / Bruzgi do Grodna a potem dopiero do Druskiennik.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#23

Kuźnica Białostocka – Bruzgi

Tym razem post będzie mieć charakter tekstowy.

Fotografii nie będzie, bo obowiązuje anachroniczny przepis o zakazie fotografowania.
Dlaczego anachroniczny – bo w dobie zminiaturyzowanych aparatów fotograficznych i kamer mieszczących się w oprawie okularów wykonanie zdjęć nie nastręcza większych trudności.
Chyba, że biega o dokumentowanie pracy służb granicznych – a mają one nieraz charakter strajku włoskiego.
Warunki zwiedzania obwodu Grodna w roli turysty miały pewne ograniczenia.
1. Zakup „zaproszenia” – odpowiednika wizy za kilkadziesiąt złociszy.
2. Zaproszenie jest ważne tylko dla rejonu Grodna.
3. Wjazd do Grodna z Polski tylko przez Kuźnicę Białostocką, wyjazd z Grodna przez przejście graniczne z Litwą w Przewałce.
4. Wykupienie dodatkowego ubezpieczenia honorowanego przez stronę białoruską.
5. Wypełnienie druku deklaracji celnej na wjazd a raczej wwóz i wywóz samochodu.
Te wszystkie warunki spełniliśmy dużo wcześniej przed wyjazdem.
Nie udało mi się wcześniej pozyskać wiedzę jak przebiega sama odprawa graniczna i celna.
Jedynie dowiedziałem się, że obywatele PL i UE mogą podjechać bezpośrednio do przejścia granicznego tak zwanym czerwonym szlakiem. Tak też uczyniliśmy ale dojeżdżając do granicy dostrzegłem kolejkę samochodów osobowych na białoruskich rejestracjach wynoszącą ( na Franka oko ) około 3 kilometrów.
I to jeszcze podwójną. Nie licząc trochę mniejszej – odrębnej TIRów.
Nie przejmując się pojechałem przed siebie lewym pasem mając odczucie, że jadę „pod prąd”.
Tuż przed budynkiem przejścia dostrzegłem fragment jezdni pomalowany na czerwono i tablicę wskazującą kierunek wjazdu dla PL i UE.
Sama odprawa po stronie polskiej objęła dwa rzuty po 4 autka – dość sprawnie.
Strażniczka przeglądając dokumenty, sprawdzając tożsamość nakazała mi otwarcie bagażnika. Obecności osoby nieuprawnionej a ukrytej tam nie stwierdziła. Nie zamierzałem wszak przemycać imigrantów zarobkowych.
Po chwili otwarto nam szlaban i przejechaliśmy do kraju Łukaszenki.
I tu się dopiero zaczęło.
Nakazano nam wypełnić dodatkowe druczki kojarzące mi się z meldunkowymi.
Niestety, były tylko w języku białoruskim trochę różniącym się od rosyjskiego.
Pobrałem je i poszedłem do autka celem wypełnienia przez naszą grupkę.
Wracam do ichniej budki a białoruski pogranicznik z krzykiem na mnie. Oczywiście po białorusku.
Musieliśmy opuścić autko i wypełniać te druczki przy okienku.
Przypomniały mi się stare czasy wojażowania po demoludach a szczególnie tranzytowanie przez Romkowo.
Jeżdżąc w strefie Schengen po prostu bardzo szybko zapomnieliśmy o trudach przekraczania granicy.
Potem pliki dokumentów poszły do sprawdzania w kolejnym biurze a my czekaliśmy mając skrytą obawę, czy przypadkiem nas nie cofną.
Cały ten incydent trwał ponad godzinę.
W tym czasie nad przejście graniczne nadciągnęła burza i na Białoruś wjechaliśmy w solidnych strugach.
Po przekroczeniu granicy dostrzegłem parkującego na poboczu TIRa na polskich blachach i poszedłem do kierowcy na poradę. Dobrze uczyniłem, bo poradził mi trochę inną trasę dojazdową do Grodna.

Następny odcinek już z fotkami dojazdowymi.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#24


[Obrazek: 25z00eb.jpg]

Wita nas deszczem ale i wiszącą burzą.

[Obrazek: e88q5y.jpg]

Wjeżdżamy drogą od strony Mińska, z daleka widać już nowoczesne osiedle.
Fragmenty drogi nadal w budowie.

[Obrazek: 2u4oq3d.jpg]

Infrastruktura osiedlowa już nie tak skromna jak za towarzysza Chruszczowa.

[Obrazek: 1e010m.jpg]

W centrum wkrótce oberwanie chmury.
Trochę się pogubiłem bo nawigacja albo nie działała albo wprowadzała w błąd.
Przed wyjazdem zakodowalem sobie w globusie trasę wjazdu od Bruzg a wjechaliśmy od Mińska.
W końcu tradycyjnie - koniec języka za przewodnika - wjeżdżamy na parking i pytamy się.
Szybko docieramy do kwatery i ... okazuje się, że mieszkamy w samym centrum miasta.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#25
[Obrazek: 2whkzzk.jpg]

Niedzielny spacer rozpoczęliśmy mimo deszczowej aury od wizytówki miasta - ul. Sowieckiej.
( ulica Sowiecka, która w przeszłości nosiła różne nazwy: Wileńska, Dominikańska, Soborowa. )

[Obrazek: fthc0j.jpg]

Wraz z deszczem - temperatura powietrza spadła względem wczorajszego dnia z 34 do 14 stopni.

[Obrazek: ke9i5j.jpg]

Załapaliśmy się na kwaterę w tym domu - przy placu Sowieckim ale ulica nosi nazwę Stefana Batorego.

[Obrazek: 2cyfas1.jpg]

Taki widok z okna.
Historyczny plac a jakże zeszpecony kiermaszem namiotowym z ubraniami i artykułami szkolnymi.
Rozpoczęcie roku szkolnego na horyzoncie.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#26


Deszczowa pogoda zachęciła do zapoznania się z lokalną ofertą handlową.

[Obrazek: 2yjx5d2.jpg]

W taniutkim markecie od razu odwróciliśmy się wstecz.

[Obrazek: i1h3ja.jpg]

Ale u Colin'sa już było bogato.
Tyle, że ceny już dla nas nieatrakcyjne. Podobne do naszych.

[Obrazek: 194mt3.jpg]

Na pewno by się znalazło coś do ubrania ale nie mieliśmy akurat potrzeby.

[Obrazek: 2gwrlso.jpg]

Oczywiście miejscowa społeczność miała inne odczucie.
Dla nich to drogo bo mają małe zarobki.
W owych marketach można było się porozumieć z ekspedientkami w języku Wiślan.

Następnego dnia namierzyliśmy duży market w okolicach dworca kolejowego a tamże oferta na poziomie znanym nam na przykład z Auchan a może jeszcze bardziej bogatsza.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#27


Porzućmy merkantylne spojrzenie na Grodno i ...
Była deszczowa niedziela, odłożyliśmy zwiedzanie muzealne na poniedziałek i trochę się przejechaliśmy na tym, bo zazwyczaj w tym dniu muzealnicy mają wolne.

Z dużą nadwyżką wspomnienia historyczne wynagrodził nam udział w mszy świętej w słynnej grodzieńskiej katedrze oraz mała sesja foto już po zakończeniu mszy.

Trzeba wiedzieć, że Grodno to kulturowo bardzo polskie miasto.
Znacznie bardziej niż Wrocław czy Szczecin mimo, że leży w granicach administracyjnych Białorusi.
Chodząc po ulicach zabytkowej części miasta ma jest wrażenie, iż zostało się przeniesionym w czasie, co najmniej do XIX wieku, do okresu Kongresówki.
Ta sama wielość kultur, również dominujący język rosyjski z białoruskim dialektem.    

[Obrazek: v6tcnb.jpg]

Najbardziej zaciekawiła nas Bazylika pod wezwaniem św. Franciszka Ksawerego, znajdująca się przy placu Sowieckim.
Nabożeństwa odprawiane są w języku polskim a wierni zapełniają  kościół na każdej mszy.
Kościół miał zostać zburzony w czasach komunizmu, jednak mieszkańcy na to nie pozwolili.
Setki ludzi weszło do bazyliki i zablokowało rozbiórkę.

[Obrazek: 2w7h6z5.jpg]
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#28
[Obrazek: vq0eq9.jpg]

Nawet w bocznych nawach trudno było znaleźć miejsca siedzące.

[Obrazek: 2u4k2fo.jpg]

Z chwilą zakończenia mszy można było zacząć sesję fotograficzną.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#29

[Obrazek: o7m42d.jpg]

Imponujące wrażenie czyni ołtarz główny.

[Obrazek: 30086z9.jpg]

I jakże się zmienia w zależności od oświetlenia.

Mała lekcja historii.

Gród powstał pod koniec X w., w XII w. stanowił kulturowe, handlowe i przemysłowe centrum Czarnej Rusi. W 1376 Grodno weszło w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1391 otrzymało prawo magdeburskie i zostało jednym z głównych miast Księstwa. Za panowania Jagiellonów Grodno stało się jednym z miast rezydencjalnych. Tu zmarł św. Kazimierz, patron Polski i Litwy oraz król Stefan Batory (który je sobie szczególnie umiłował). Od 1569 miasto współtworzyło, wraz z resztą Wielkiego Księstwa Litewskiego, Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

Odbywały się tu sejmy Rzeczypospolitej, w tym niesławny sejm grodzieński z 1793 r., który zatwierdził II rozbiór Polski. W Grodnie, zamieszkanym wówczas głównie przez ludność polską i żydowską, znajdowała się rezydencja królewska, z której gościny korzystał często m.in. Stefan Batory czy Stanisław August Poniatowski. Po unii brzeskiej w mieście założono klasztory dominikanów, franciszkanów, jezuitów, bernardynów, karmelitów i brygidek. Pod koniec XVIII w. w Grodnie było 9 kościołów i dwa klasztory unickie. W 1775 utworzona została akademia medyczna, w tym też czasie utworzono pierwszy w mieście teatr. Z woli Jana III Sobieskiego, co trzeci sejm walny Rzeczypospolitej odbywał się w Grodnie, zyskało ono nieoficjalnie status trzeciej stolicy.

[Obrazek: 1zxnk93.jpg]

Na samym początku prawej nawy znajdujemy tablicę - pomnik poświęconą Antoniemu Tyzenhauzowi - człowiekowi, który nadał Grodnu i okolicy nowego znaczenia i oblicza.
Żyjący w latach 1733 – 1785 został zarządcą majątków królewskich Stanisława Augusta Poniatowskiego na Litwie.
Zarządzając majątkami królewskimi powiększył ich dochody przez zwiększanie obciążeń chłopów (przywrócił pańszczyznę).

Tuż przed upadkiem Rzeczpospolitej podjął próbę ratowania gospodarki obejmującą:
•  wybudowanie w Grodnie i okolicach kilkadziesiąt fabryk i manufaktur (w których zatrudniał 3 tys. pracowników)
•  nadanie Grodnu charakter stolicy - założył teatr, korpus kadetów, szkołę lekarską.
•  wybudowanie kanał przecinającego Puszczę Białowieską, nazwany Kanałem Tyzenhauzowskim
•  regulację rzek na terenie Puszczy Białowieskiej.
W roku 1765 został podskarbi nadworny litewski a dwa lata później wszedł w skład delegacji Sejmu powołanej w celu określenia ustroju Rzeczypospolitej.
Niestety, nieumiejętna polityka gospodarcza – polegająca na znacznym oddaleniu od źródeł surowców oraz faktycznego braku zapotrzebowania na produkowane towary wynikające z większej konkurencyjności produktów zagranicznych doprowadziła ostatecznie do zrujnowania majątków królewskich.
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz
#30


[Obrazek: 2s6rjaf.jpg]

Opuszczamy katedrę pełną historycznych pamiątek, polskich pamiątek.

[Obrazek: 25hmn0k.jpg]

Następnego dnia przechodzimy obok w drodze powrotnej z obchodu miasta.

[Obrazek: hrbm7m.jpg]

Sursum corda - wymaga przemyślenia i zapamiętania.

[Obrazek: 1z6nvo.jpg]

Nie zgłębiałem opisu katedry i nie dowiedziałem się jakiemu świętemu poświęcona jest ta figura.

[Obrazek: 4fv0bd.jpg]

Ale ta tabliczka zainspirowała mnie do poszukiwań.

Władze Grodna zamieszczają na ulicach w historycznym centrum miasta tabliczki z ich dawnymi nazwami, także polskimi. To efekt petycji, podpisanej przez kilkuset mieszkańców.

"Grodzieńska komisja toponimiczna zatwierdziła projekt, przewidujący umieszczenie na ulicach w centrum historycznym miasta tabliczek z ich dawnymi nazwami". W sumie projekt dotyczy 43 ulic.
Tylko nieliczne ulice zachowały do dzisiaj swoje historyczne nazwy, a „często ulice miasta noszą nazwy ludzi i wydarzeń, które nie odnoszą się bezpośrednio ani do Grodna, ani do białoruskiej historii i kultury”. Historyczne toponimy „mogą się stać ogniwem łączącym przeszłość i przyszłość miasta”, bo odzwierciedlają jego losy. Jako przykład podana jest ulica Sowiecka, która w przeszłości nosiła różne nazwy: Wileńska, Dominikańska, Soborowa. Podobne rozwiązania działają już w różnych miastach Białorusi, m.in. w Mińsku, gdzie takie tabliczki umieszczono w ubiegłym roku, czy w Baranowiczach.
Chodzi o ulice, które istniały od najdawniejszych czasów istnienia Grodna, kiedy Grodno zaczęło się poszerzać poza granice zamków grodzieńskich, czyli o ścisłe centrum historyczne.
Najogólniej można powiedzieć o trzech tradycjach językowych, w jakich funkcjonowały nazwy ulic: starobiałoruskiej – to okres XVI i początek XVII wieku, polskojęzycznej od XVII w. aż po początek XIX w. i późniejszej rosyjskojęzycznej. W okresie  międzywojennym również funkcjonowały polskie nazwy. Np. ulica Lenina nazywała się w tym czasie Piłsudskiego, plac Sowiecki był placem Stefana Batorego, ul. Kirowa – ul. Listowskiego (prezydenta Grodna w latach 1907-22). Jest oczywiście wiele nazw w polskiej tradycji językowej z czasów wcześniejszych, jak np. ulica Brygidzka (obecnie Marksa).
W całym przedsięwzięciu chodzi o to, by wiernie oddać chronologię zmian. Jedynym wyjątkiem będą nazwy z okresu okupacji hitlerowskiej (lata 1941-44). Na prośbę władz nie pojawią się one na tabliczkach, zostaną pominięte.
Tabliczki zostały umieszczone na początku i końcu każdej z ulic. Nazwy zapisano w białoruskiej transkrypcji.


Źródło: http://www.rp.pl/Historia/170128978-Bialorus-Polskie-nazwy-ulic-w-Grodnie.html
to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi....Big Grin
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości