D-17: Przed nami dziś jakieś niecałe 300 km. W opcji na ten dzień mamy kilka plaż, ewentualnie zwiedzanie, jakby pogoda była nie tego. Czyli mamy zwiedzanie. Comillas w Kantabrii jest miasteczkiem z dwoma szczególnymi miejscami turystycznymi - oba z dachem, więc deszcz niestraszny, a ten zaczyna swoją aktywność akurat gdy z przewodnikiem wchodzimy do pierwszej atrakcji: Palacio de Sobrellano. Podejmuję się karkołomnego zadania tłumaczenia, co też Pan przewodnik opowiada. Było to o tyle trudne, bo rozumiałem może co 10-20 słowo (hablał po hiszpańsku), a reszty domyślałem się z podobieństw do innych języków... i z wystroju wnętrza. Chociaż z Palacio de Sobrellano nie jest związane żadne nazwisko o światowej sławie, to właśnie to miejsce zrobiło wrażenie. Właściciel, markiz Antonio López y López, dorobił się kroci na handlu, był w posiadaniu największej onego czasu floty handlowej w Hiszpanii. Trochę tu neogotyku, trochę stylu starego, zimnego, kamiennego zamczyska. Część mebli projektował Gaudi.
![[Obrazek: 53955685172_e9cbc73cb6_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53955685172_e9cbc73cb6_c.jpg)
![[Obrazek: 53955685202_604ec0a844_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53955685202_604ec0a844_c.jpg)
pałac Sobrellano
Kolejna rzecz w Comillas, to już dzieło projektu Gaudiego. Nazywają to teraz El Capricho de Gaudi. Kaprys ten faktycznie jest jakiś taki kapryśny. Spora willa została pomyślana jako miks orientu, islamu (jest niby-wieża, niby-minaret), licho wie czego, nawiązanie do portugalskich azulejos (liczne kafelki z motywami głównie florystycznymi). Máximo Díaz de Quijano, kolejna osoba która dorobiła się na handlu z Ameryką, zamówił to u Gaudiego jako letnią rezydencję. Minusem jest to, że w środku z zasadzie ostały się tylko gołe ściany.
![[Obrazek: 53956604366_b419f54344_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53956604366_b419f54344_c.jpg)
kaprys Gaudiego
Miasteczko jest głównym, bo/i jedynym punktem z gatunku "atrakcje dnia". Na kolejną kwaterę docieramy wieczorem, po drodze robimy jeszcze ostatnie supermarketowe zakupy jadła (sery, kiełbasy) w Hiszpanii.
![[Obrazek: 53955685172_e9cbc73cb6_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53955685172_e9cbc73cb6_c.jpg)
![[Obrazek: 53955685202_604ec0a844_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53955685202_604ec0a844_c.jpg)
pałac Sobrellano
Kolejna rzecz w Comillas, to już dzieło projektu Gaudiego. Nazywają to teraz El Capricho de Gaudi. Kaprys ten faktycznie jest jakiś taki kapryśny. Spora willa została pomyślana jako miks orientu, islamu (jest niby-wieża, niby-minaret), licho wie czego, nawiązanie do portugalskich azulejos (liczne kafelki z motywami głównie florystycznymi). Máximo Díaz de Quijano, kolejna osoba która dorobiła się na handlu z Ameryką, zamówił to u Gaudiego jako letnią rezydencję. Minusem jest to, że w środku z zasadzie ostały się tylko gołe ściany.
![[Obrazek: 53956604366_b419f54344_c.jpg]](https://live.staticflickr.com/65535/53956604366_b419f54344_c.jpg)
kaprys Gaudiego
Miasteczko jest głównym, bo/i jedynym punktem z gatunku "atrakcje dnia". Na kolejną kwaterę docieramy wieczorem, po drodze robimy jeszcze ostatnie supermarketowe zakupy jadła (sery, kiełbasy) w Hiszpanii.