Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Iberiada 2024
#31
D-17: Przed nami dziś jakieś niecałe 300 km. W opcji na ten dzień mamy kilka plaż, ewentualnie zwiedzanie, jakby pogoda była nie tego. Czyli mamy zwiedzanie. Comillas w Kantabrii jest miasteczkiem z dwoma szczególnymi miejscami turystycznymi - oba z dachem, więc deszcz niestraszny, a ten zaczyna swoją aktywność akurat gdy z przewodnikiem wchodzimy do pierwszej atrakcji: Palacio de Sobrellano. Podejmuję się karkołomnego zadania tłumaczenia, co też Pan przewodnik opowiada. Było to o tyle trudne, bo rozumiałem może co 10-20 słowo (hablał po hiszpańsku), a reszty domyślałem się z podobieństw do innych języków... i z wystroju wnętrza. Chociaż z Palacio de Sobrellano nie jest związane żadne nazwisko o światowej sławie, to właśnie to miejsce zrobiło wrażenie. Właściciel, markiz Antonio López y López, dorobił się kroci na handlu, był w posiadaniu największej onego czasu floty handlowej w Hiszpanii. Trochę tu neogotyku, trochę stylu starego, zimnego, kamiennego zamczyska. Część mebli projektował Gaudi.

[Obrazek: 53955685172_e9cbc73cb6_c.jpg]

[Obrazek: 53955685202_604ec0a844_c.jpg]
pałac Sobrellano

Kolejna rzecz w Comillas, to już dzieło projektu Gaudiego. Nazywają to teraz El Capricho de Gaudi. Kaprys ten faktycznie jest jakiś taki kapryśny. Spora willa została pomyślana jako miks orientu, islamu (jest niby-wieża, niby-minaret), licho wie czego, nawiązanie do portugalskich azulejos (liczne kafelki z motywami głównie florystycznymi). Máximo Díaz de Quijano, kolejna osoba która dorobiła się na handlu z Ameryką, zamówił to u Gaudiego jako letnią rezydencję. Minusem jest to, że w środku z zasadzie ostały się tylko gołe ściany.

[Obrazek: 53956604366_b419f54344_c.jpg]
kaprys Gaudiego

Miasteczko jest głównym, bo/i jedynym punktem z gatunku "atrakcje dnia". Na kolejną kwaterę docieramy wieczorem, po drodze robimy jeszcze ostatnie supermarketowe zakupy jadła (sery, kiełbasy) w Hiszpanii.
Odpowiedz
#32
D-18: Wyjeżdżamy jeszcze po ciemku. Rano pada, potem cały dzień chmury. Przed ósmą rano tankujemy tanie paliwo na jednej z ostatnich stacji w Hiszpanii i wjeżdżamy do kraju, gdzie poza terenem zabudowanym wolno śmigać całe 80 km/h (po prawdzie mają miejsca, gdzie podbijają tą liczbę). W tym dniu głównie jazda. Jedynym miejscem do zwiedzania jest Oradour-sur-Glane. W czerwcu 1944 r. Niemcy przeprowadzili tam akcję odwetową i wymordowali mieszkańców (642 osoby). Ruiny zostały zachowane po dziś dzień jako miejsce pamięci.

[Obrazek: 53959257125_97b63106f5_c.jpg]
Oradour-sur-Glane

Nocujemy koło Limoges.

D-19: Do przejechania spory kawałek. Ruszamy jeszcze nocą i po ciemku, do tego pada. Do tego element napływowy chce nas zrobić zrobić w wała (Majfrend, recepcja jeszcze nie otwarta, a my tu mamy nocleg. Widzimy, że wyjeżdżacie, dajcie nam klucz, a my wam zapłacimy), co ciekawe zrozumieli po polsku (chyba was k* pop*, spi*). Dodam, że przy check-oucie klucz od pokoju wrzucało się do dedykowanej skrzynki.

W tym dniu miała być w zasadzie tylko jazda i zakupy (te robimy w Auchan Belfort-Bessoncourt), ale po drodze udało się, w ramach rozprostowania nóg, coś zobaczyć - przypadkiem i bez planu. Po drodze zatrzymujemy się też parę razy na "krłasanty". Trzeba przyznać, że mają świetne... o ile kupuje się je w piekarni, a nie w jakimś, przykładowo, Lidlu. Dość szybko rozpogadza się i robi się gorąco. Lecimy a to bezpłatnymi odcinkami ekspresówek, a to drogami porównywalnymi do powiatowych.

Pierwszym ciekawym miasteczkiem, które przypadkowo pakuje się nam na drogę, jest Autun (Burgundia-Franche-Comte). Jeszcze przed wjazdem doń przy drodze jest tabliczka reklamująca miejscowy łuk/bramę jako atrakcję turystyczną. Jesteśmy bez rozpoznania, więc wyjeżdżając nawet nie wiemy (teraz już wiemy), że to miasto to rzymskie Augustodunum, nie wiemy też, że nie widzieliśmy katedry św. Łazarza (https://sekulada.com/katedra-w-autun/), rzymskiej bramy Arroux, i ruin rzymskiej świątyni Janusa (ale tylko 2 ściany zostały). Zobaczyliśmy natomiast ruiny rzymskiego amfiteatru oraz całkiem fajną bramę Saint-André, też rzymską.

[Obrazek: 53959132129_c22319d7f5_c.jpg]
Autun

Gdy parę godzin później przejeżdżamy mostem nad Saoną, decydujemy, że leżące tu miasto jest na bardzo ładne i dość kompaktowe do zwiedzania. Jesteśmy w Gray. Parkujemy gratis przy rzece. Czeska mapa podpowiada, że wyżej jest bazylika. Kościół okazuje się być klasycznie, przyzwoicie ładnym. Przecznicę dalej jest ratusz z kolumnadą i dachem... który nie wiedzieć czemu przypomina mi dach kościoła św. Marka w Zagrzebiu. Najfajniejszy "klimat" w mieście stwarza jednak co innego, przepływająca przeń rzeka. Jest w niej jakiś spokój i dostojność jednocześnie, a brzegi oferują miejsca na wypoczynek.


[Obrazek: 53959273020_8b10e1df17_c.jpg]
Gray, ratusz

[Obrazek: 53959281490_c9b2a39c67_c.jpg]
Gray, Soana

Coś po 14-stej ruszamy dalej, nach Deutschland. Miło było wjechać na niemiecką A5 i wdepnąć bez patrzenia na licznik. Świecąca się rezerwa nieco ograniczyła to uczucie.

D-20: Budzimy się na badeńskiej wsi. Jedziemy kupić słynne germańskie produkty (proszek do prania i gumisie vel żelki Smile ) Potem tankujemy... a późnym wieczorem jesteśmy "już" pod domem.

KONIEC
Odpowiedz
#33
Profesjonalna relacja, świetne opisy ze wskazówkami z których mam nadzieję skorzystać. Ale to jeszcze nie w latach 2025 i 2026. Są na razie inne plany. W ogóle zastanawiam się nad zwiedzaniem Półwyspu Iberyjskiego wiosną ze względu na nieznośne temperatury.
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Podróż tam gdzie białe noce i gdzie dni gorące 2024 dżek 178 1,025 07-09-2024,20:07:08
Ostatni post: dżek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości