13-10-2017,14:07:52
Dzień 7, 13.07.2017, Berat - Ochryd:
trasa wg. google maps
Po sytym śniadaniu w Berat wyruszamy w kierunku Macedonii. Początkowo planujemy jechać drogą w kierunku Rroghozine i dalej na Elbasan lecz za namową pana profesora (właściciel Verandy) postanawiamy skrócić sobie drogę i jedziemy na Belsh i Cerrik. Z początku droga jest nawet przyjemna, kręta lecz wąska. Nawierzchnia też w porządku. Problemy zaczynają się za Cerrik gdyż droga przechodzi gruntowny remont. Remont polega na tym, że zrywana jest nawierzchnia na odcinku kilkunastu km i wszystko wysypane jest szutrem po którym w tumanach kurzu pędzą miejscowe auta. My wleczemy się powoli. Szkoda nam naszej kijanki.
Jezioro Ochrydzkie objeżdżamy od południa, mijając po drodze Pogradec. Na przejściu granicznym w Trpejca zakłócamy leniwą sjestę pracownikom gdyż poza nami nikt nie przekracza granicy. Po przeczącej odpowiedzi na pytanie "Doo You Have Any Drugs?" jedziemy w stronę Ochrydu. Ok. 14.30 dojeżdżamy na miejsce do naszego hostelu. Warunki w porządku, pokój przestronny, w cenie śniadanie (raczej słabe) i całość zamyka się w kwocie 30€ za dwójkę. Plus to świetne położenie bo po 3 minutach dochodzimy do J. Ochrydzkiego
Po odświeżeniu się idziemy "w miasto". Naszym celem są miejscowe zabytki, jezioro i...oczywiście...micha!
Fotorelacja w odpowiednich wątkach.
trasa wg. google maps
Po sytym śniadaniu w Berat wyruszamy w kierunku Macedonii. Początkowo planujemy jechać drogą w kierunku Rroghozine i dalej na Elbasan lecz za namową pana profesora (właściciel Verandy) postanawiamy skrócić sobie drogę i jedziemy na Belsh i Cerrik. Z początku droga jest nawet przyjemna, kręta lecz wąska. Nawierzchnia też w porządku. Problemy zaczynają się za Cerrik gdyż droga przechodzi gruntowny remont. Remont polega na tym, że zrywana jest nawierzchnia na odcinku kilkunastu km i wszystko wysypane jest szutrem po którym w tumanach kurzu pędzą miejscowe auta. My wleczemy się powoli. Szkoda nam naszej kijanki.
Jezioro Ochrydzkie objeżdżamy od południa, mijając po drodze Pogradec. Na przejściu granicznym w Trpejca zakłócamy leniwą sjestę pracownikom gdyż poza nami nikt nie przekracza granicy. Po przeczącej odpowiedzi na pytanie "Doo You Have Any Drugs?" jedziemy w stronę Ochrydu. Ok. 14.30 dojeżdżamy na miejsce do naszego hostelu. Warunki w porządku, pokój przestronny, w cenie śniadanie (raczej słabe) i całość zamyka się w kwocie 30€ za dwójkę. Plus to świetne położenie bo po 3 minutach dochodzimy do J. Ochrydzkiego
Po odświeżeniu się idziemy "w miasto". Naszym celem są miejscowe zabytki, jezioro i...oczywiście...micha!

Fotorelacja w odpowiednich wątkach.