0. GRANICE
W drodzę z PL do BG trzeba przekroczyć aż 4 granice, granice Szengen wciąż zachwycają pamiętających zasieki, stres, nerwy, kontrabandę a teraz... zwyczajnie tabliczka "granica Państwa" i nic... tyle. Wolny świat.
Granice HU-RU i RU-BG bez żadnych komplikacji, +/-5 minut kolejki, rzut oka na dowody osobiste i do przodu. O dziwo najsurowsi w kontrolach są pogranicznicy Węgierscy i jednocześnie najbardziej oschli. Na granicy BG i RU widać, że oba kraje mają coś ze sobą na pieńku bo miejscowi stoją w dużo dłuższych kolejkach, podczas gdy samochody z UE są przez pracowników kierowane na inne linie i odprawiane prawie bez kolejki. Reasumując granice bezproblemowo i szybko. Kolejek na moście zarówno w Ruse jak i Carnavoda nie było, problemów z płatnościami też (nawet wydali resztę z własnej nieprzymuszonej woli)
1. ORADEA
Wielki Waradyn czyli oficjalnie po Rumuński Oradea lub Węgiersku Nagyvárad przywitała nas 33*C w cieniu.
Miasto ze wzorowo utrzymaną starówka, bardzo czyste, na uwagę zasługują trawniki (naprawdę!), są jak na najwyższej klasy stadionie, równo przycięta trawa, system nawadniana, soczysta zieleń - czegoś takiego rzadko można uświadczyć w świecie. Miasto zwiedzamy popołudniową porą, co powoduje, że na ulicach, skwerach jest tłum ludzi, którzy nieśpiesznie przechadzają się klimatycznym deptakiem którego środkiem rozmieszczone są niezliczone ogródki restauracji i kawiarni.
Warto zaplanować Oradeę jako kilkugodzinny przystanek w podróży, na spokojnie zwiedzić centrum z najważniejszymi zabytkami można zwiedzić w 2 godziny, plus ewentualny czas spędzony w restauracji np. w secesyjnym pasażu Pod Czarnym Orłem.
Czas dojazdu z Rzeszowa do Oradei nie śpiesząc się, opcją bez opłat wyniósł 9 godzin.