31-08-2015,20:48:34
No niestety muszę dodać jeszcze kilka słów na temat ubezpieczenia dodatkowego. Kogo nie przekonał mój i innych wpis, może po tym poście się zdecydują. Ja wiem na pewno nigdy, ale to nigdy nie wyjadę zagranicę bez ubezpieczenia dodatkowego. Dzisiejsza historia mnie do tego przekonała na milion procent. Nad ranem córka ma prawie 40 stopni gorączki i mocno kaszle. Dzwonię do AXA z prośbą o pomoc. Pan na infolinii wypytuje o szczegóły i informuje mnie, że zaraz oddzwoni. Po około 25 minutach konsultant oddzwania z informacją, Ze lekarze do których dzwonił albo nie odbierają telefonu albo nie mają się jak dostać do hotelu (oczywista ściema lekarzy w nocy komu się chce ). Pan proponuje mi wizytę z rana ale ja odmawiam i pytam o szpital, zanim padło moje pytanie pan już mi wysłał info z adresem szpitala w którym możemy uzyskać pomoc w nocy. Żona w międzyczasie podała dziecku leki, które znacznie zbiły gorączkę i mała zasypia. Postanawiamy jej nie budzić i rano jeszcze raz dzwonie do ubezpieczyciela i proszę o wizytę lekarza. Po około 20 minutach konsultant oddzwania, że do godziny będzie lekarz - super. Po godzinie z minutami wita nas miły pan który troszkę łamaną polszczyzną pyta: "Czy tu mamy chore dziecko" - o lekarz i po polsku mówi - fajnie. Ale po chwili okazuje się, że to sanitariusz przyjechał karetką i zabiera nas do szpitala. Wypytał o wszystko i dzwoni do szpitala z informacjami. Po przyjeździe do szpitala lekarka już na nas czeka. Niestety ta pani ewidentnie minęła się z powołaniem. Pierwsze pytanie to czy jest polisa. No cóż prywatny szpital to i o kasę muszą dbać . Jak zobaczyła nr referencyjny zgłoszenia zaczyna dość starannie badać małą i zleca pobranie krwi, zdjęcie płuc, próbę na antybiotyk, który później podają. Przynoszą leki typu wyksztuśnego, kropelki do nosa itp. Dostajemy osobną salę. I czekamy na wyniki. Niestety ja miałem również małą przygodę podczas prawie godzinnej próby wbicia się w żyłę córeczce ale o tym w innym wątku. Pan, który nas wiózł karetką znika, córka musi zostać przynajmniej na 1-2 dni w szpitalu a ja nie mam jak wrócić do hotelu. Sanitariusz obiecał, że mnie odwiezie ale okazuje się, że dopiero jutro i co teraz. Dzwonie do AXA i proszę o pomoc - chwila konsultacji i pani proponuje abym wziął taxi i pokwitowanie to oni mi zwrócą koszty - spoko znowu plus dla ubezpieczyciela. Za przejazd z Warny do Kamchiji pan zażyczył sobie 50 lewów. Podsumowując za sam powrót z Warny do hotelu zwróciła mi się opłata za polisę. A gdzie transport karetką i pobyt w szpitalu + leki. Ja namawiam wszystkich do wykupywania polisy dodatkowej - to się opłaci A tak apropo to Bułgaria mnie chyba nie kocha , będzie o czym pisać.