Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak to bujam się po Bałkanach rok po roku i przestać nie mogę.
#1
Znów nie wiem gdzie właściwie powinienem umieścić ten wątek Smile Może jak coś lepszego wymyśle, to najwyżej przestawię. Nadmienić należy również nieoceniony wpływ szanownego Kocura, który kilka lat temu (bo to już minęły co najmniej dwa) zmotywował mnie do chwycenia za pióro, wróć, klawiaturę, i pisania... Tak że dzięki panie Kocur. Ten odcinek dedykuję Tobie.

Na wyjazdach zawsze kumplujemy się  kotami. Koty bałkańskie są troszkę inne niż te w Polsce. Są zazwyczaj bardziej szczupłe i mają mniej puszystą sierść. To pewno kwestia klimatu, dodatkowo mało ważna, bo nie odbiera nic kociemu jestestwu. Jakiegoś konkretnego futrzaka jestem chyba w stanie przypisać do większości miejsc, które odwiedziliśmy. Dotychczas rozwodziłem się szerzej na temat jednego małego cwaniaczka, przez którego poznałem budowę anatomiczną Passata.
Ale, żeby tym razem było bardziej turystycznie, przypomnę sobie kilka kociaków powiązanych z konkretnymi lokalizacjami.
W macedońskiej Bitoli stacjonowaliśmy w pobliżu dworca kojelowego, w bardzo przyjemnym hostelu. Łatwo go poznacie, gdzieś w recepcji albo przed budynkiem wisi białoczerwona flaga, pięknie świadcząca o naszym pobycie w tym miejscu. Szef prosił byśmy przysłali mu sztukę, chciał zbierać flagi państwowe swoich gości. Ode mnie dostał, a jakże. W zamian mam tam jeden darmowy nocleg  gdybym znów zawitał w jego skromne progi. Ale miało być o kotach. Dostaliśmy schludny pokoik w niewygórowanej cenie. Zrzuciliśmy bety na podłogę, ogarnęliśmy się po podróży. Otwieram okno, by co nieco przewietrzyć lokum,  patrzcie co zastałem zaraz za oknem –

[Obrazek: l_1397636a0645eafbitola_1.jpg]

Rano było jeszcze lepiej –

[Obrazek: l_1397637b0bbf721bitola_2.jpg]

Innym razem, w innym miejscu… Konkretnie to w czarnogórskiej Budvie, mam tam zaprzyjaźnione pole namiotowe, niedrogo, czyściutko, ze wspaniałym gospodarzem, który przy bramie wita nowo przybyłych, opowiada, rozmawia, rozpytuje. Słowem, gości klientów, a nie tylko obsługuje.
Z jednej strony camping ten osłonięty jest ceglanym murem, porośniętym bluszczem. Tego dnia zbieraliśmy się już do wyjazdu, plecaki popakowane, namiot zebrany, tylko jeszcze papierosek przed drogą i można ruszać. Coś jednak zakotłowało się w krzakach i z wielkim ogonem przyleciał do nas taki oto mały kumpel.

[Obrazek: l_139763806781900budva_1.jpg]

Bardzo chciał się z nami zabrać, nawet oferował, że ponosi mój plecak.

[Obrazek: l_1397639cee6f663budva_2.jpg]

Finalnie jednak uznał, że chyba woli pójść spać, co też uczynił

[Obrazek: l_13976400e44614aIMG_0369.jpg]

Tyle na dziś. Spokojnej nocy, bo słońce już zaszło. Co prawda nie tak pięknie jak zachodzi nad jeziorem Szkoderskim, gdy patrzy się od strony Albanii.

[Obrazek: l_139764123d298c8zachod_slonca.jpg]


Odpowiedz
#2
Ale bałkańskie pieski też szczuplejsze, nie tylko koty. Wątek dla wielbicieli naszych kochanych sierściuchów!
Odpowiedz
#3
No, Mastika... w końcu zacząłeś. Nietypowo, po kociemu, i ze zdjęciami! Smile
Koty na Bałkanach inne troszkę z wyglądu, i na pss, pss reagują, a nie na nasze kici, kici...
My też na wakacjach zawsze jakiegoś sierściucha przygarniemy, ot taki substytut wakacyjny naszej domowej kotki. Smile

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#4
A tak pomyślałem, czemu by się jakimś zdjęciem nie podzielić, w końcu kilka zawsze się cyknie Smile. My zostawiamy dwie na trzy tygodnie, świat nam to rekompensuje naręczem kotów, gdziekolwiek byśmy nie pojechali Smile
Odpowiedz
#5
Kotoru, jednej z pereł jaką ozdobiona jest Czarnogóra, polecać chyba nie trzeba. Cudne, wąskie uliczki, kościoły, twierdza, Boka sama w sobie, piękne statki na przystani... Chyba nie będę ryzykował jeśli stwierdzę, że to jedno z najbardziej urokliwych miejsc nad Jadranką. Ilekroć witamy do Czarnogóry, wpadamy tam choć na chwilkę. Nie wiem skąd nazwa, być może jakoś wiąże się z łacińską nazwą Ascruvium, wszak miasto zostało założone w 168 roku przed naszą erą i było częścią rzymskiej prowincji Dalmacji... Trochę ponad tysiąc lat później byli tam również Bułgarzy, ale zaraz, ja tu o bałkańskich kotach chciałem, nie ten wątek... wybaczcie

Ci koleżkowie zdecydowanie nie interesują się historią. Są zbyt mali, a ich główny cel jest nieznany nawet im Smile
Na pierwszy rzut oka, ile kotów widzicie?
[Obrazek: l_140030934881023kotor_1_.jpg]

Uszek widzę pięć, zapewne zatem jest tam gdzieś trzecia główka Smile
[Obrazek: l_1400311e09d23b9kotor_2.jpg]

Tak proszę państwa wypoczywa kot nadmorski, odkarmiony, rybeczką napełniwszy brzuszek oddaje się relaksowi.
[Obrazek: l_1400312cbd9d2ebkotor_3.jpg]

A tak z kolei zachowuje się kot podświątynny, z pokorą (rzecz niespotykana u kotów) cupnął sobie przed wiekową portą. Tak z boczku, żeby nikomu nie przeszkadzać.
[Obrazek: l_140031333ec0ff3kotor_4.jpg]

A tak wypoczywa kot, godzien nazwiska umieszczonego na pomniku za nim. Pan Marko Car godnie reprezentowany przez kociego Cara. Gwoli ścisłości, to akurat było w Budvie.
[Obrazek: l_1400315a42c11bcbudva_3.jpg]

I kolejny dzień ma się ku końcowi, zbliżając mnie o następne kilkanaście godzin do wyprawy 2015. By znów móc spojrzeć na adriatycki zachód słońca. Jak ten tu, w Ulcinj.
[Obrazek: l_14003179d4f8f40crna_gora_2011_129.jpg]
Odpowiedz
#6
Dlaczego na zadupiach jest fajnie.
Przede wszystkim dlatego, że to zadupia. Nigdzie o nich nie przeczytasz, musisz je odnaleźć sam, mała szansa, że spotkasz tam ludzi. A jeśli już ich spotkasz, będą bardziej szczęśliwi niż zdziwieni, że właśnie tam dotarłeś. Najwspanialsze w zadupiach jest jednak to, że (i tu z całym szacunkiem, bo wiadomo, że jeden lubi jak go pszczoły gonią, a inny jak mu nogi wonią), istnieje mikroskopijna szansa, że spotkasz w takim miejscu turystę, który wszędzie musi zajechać autem. Dobra, wiem, że niektórzy poszukują w ryczących potworach zadupiastych lokacji,  ale nie umiałbym w pełni uznać, że zdobyłem jakieś miejsce, dojeżdżając tam samochodem, robiąc fotkę czy dwie i pakując się znów za kółko (już zupełnie abstrahując od tego, że nie mam prawka). Muszę tam dotrzeć na własnych nogach, przekonać się, że absolutnie nic wokół mnie nie należy do mojego świata, wypalić tam papierosa i stwierdzić „kurde, jak daleko jest do namiotu”. Pod koniec dnia przepełnionego wrażeniami z bycia tam, gdzie nikt by nie pomyślał żeby podjechać, mam kieszeń, potocznie zwaną kondomierką, wypełnioną foliowym zawiniątkiem z niedopałkami. Tak, żeby nie śmiecić tym, którzy na zadupia wyprowadzają swoje krowy czy owce. Jest jeszcze jeden szczegół, o którym muszę wspomnieć. Cisza. Absolutny brak zbędnych dźwięków cywilizacyjnych. Nie mówię o odgłosach z wioski ukrytej za wzgórzem, porykiwaniu krów na pastwisku czy zmęczonym pojękiwaniu umierającego traktora, który próbuje po raz tysięczny sprostać rzuconemu mu wyzwaniu. Nie ma odgłosów TIRów, przejeżdżających z dużymi prędkościami osobówek, autobusów, pojazdów uprzywilejowanych czy klaksonów. Nie ma absolutnie nic z mojego świata.
Ten ciut przydługi wstęp poświęcony jest serbskiemu Zlatiborowi, a właściwie temu, co znajduje się parę kilometrów dalej. Zlatibor jest dość uczęszczaną miejscowością, z całkiem dużą bazą noclegową. Fajne jest w nim jednak to, że odpoczywają tam przede wszystkim Serbowie. Taki lokalny klimat. I teraz clue programu. Ze Zlatiboru poszliśmy wzdłuż lokalnej drogi prowadzącej do wspomnianego pomnika. Następnie minęliśmy pobliską wioskę i wyszliśmy na bity trakt wykorzystywany przez miejscowych. I tu ta opowieść się kończy, bo i my sami prawie nie rozmawialiśmy, oddając się urokowi tego zadupia.
 

[Obrazek: l_14035135ef5d32aIMG_0983.jpg]

[Obrazek: l_1403514d5c0b477IMG_0984.jpg]

[Obrazek: l_1403515cb54d22cIMG_0986.jpg]

[Obrazek: l_14035162fdb28d4IMG_0987.jpg]

[Obrazek: l_1403517dd9418f8IMG_0988.jpg]

[Obrazek: l_14035187b36325aIMG_0989.jpg]

[Obrazek: l_1403519a623df95IMG_0990.jpg]

[Obrazek: l_140352026bcfd68IMG_0992.jpg]

[Obrazek: l_140352187332e81IMG_0994.jpg]

[Obrazek: l_14035226ce495adIMG_1000.jpg]
Odpowiedz
#7
piknie panie, oj piknie...
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#8
Zajebiste zadupie, kiedyś się tam wybiorę.... samochodem. Big Grin

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#9
Mastika_fan muszę przyznać, że jak patrze na te zdjęcia to sielanka jakich mało. Po prostu piękne widoki.
Odpowiedz
#10
fakt, jest tam przepięknie. Frytowski, a jedź Big Grin Swoją drogą, na podobnym zadupiu, ale bodaj w Czarnogórze spotkaliśmy kiedyś rodaków, zmotoryzowanych. Staliśmy sobie, jakoś tak blisko siebie, podszedł koleś i wywiązał się taki mniej więcej dialog
- sorry for disturbing
- nie ma problemu (zobaczyłem wcześniej blachy z PL)
- O, rodacy?
- Tak.
- A gdzie zaparkowaliście?
- W sumie, nigdzie. Na nogach tu przyszliśmy.
- Z Polski?!
-...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości