18-11-2017,05:34:01
połowa września. telefon. ziutek dzwoni:
- sproket, promocja w locie na bilety jest. lecisz ze mną do rumunii?
czemu nie? w końcu wypadałoby polecieć muzyczne biznesy na miejscu osobiście pozałatwiać a i przy okazji spotkać się ze znajomymi. szybki telefon do szi fu czy mnie puszczą na tydzień z okładem. nie ma problemu. bilety kupione na okęciu, bo lot w kombinatorykę przelotową po ólepszeniu strony nie umi za bardzo a bujać się do bukaresztu z klużu po to, żeby złapać samolot do wawy, to tak trochę bez sensu jest. przy okazji zostały również zakupione przez net bilety kolejowe bukareszt-kluż na hotel na kółkach zwany wagonem sypialnym, bo i połączenie oblegane a i piątek wieczorem, to jednak lepiej sprawę w ten sposób ogarnąć, niż na bukaresztańskim gara de nord przypominającym klimatem warszawski dworzec wschodni przed remontem. bonusowo przyszły wokale do jednego kawałka manele, czyli lokalnej odmiany disco polo, żeby podłożyć pod to jakiś łomot, więc na ewentualność dalszej współpracy trzeba było się jeszcze muzycznie przed wyjazdem poprodukować, w celu przedłożenia tego niecodziennego mariażu na miejscu. w zasadzie mogłem im to puścić wcześniej, ale nieodparta chęć zobaczenia na żywo reakcji jak można przerobić umpa umpa na łomot jednak wygrała.
listopad:
lud tłumnie rzucił się żwawo do odprawy online i w efekcie klepaliśmy 2 ostatnie miejsca w samolocie, co w sumie wyszło na to samo, bo miejsce obok mnie nie wiedzieć czemu było wolne i ziutek mógł się dosiąść po starcie. na lotnisku wyskoczyło jeszcze jakieś opóźnienie z bliżej niezidentyfikowanych usterek technicznych, ale po pół godzinie zapakowało się całe towarzystwo do samolotu i w drogę. po sprawnym odebraniu bagażu cza było sobie zorganizować jakieś bilety na lokalny zbiorkom i tu pierwsza zaskoczka, bo panienka z okienka wydała mi część reszty w złotówkach. nie będę prostestował - złoty jednak stoi lepiej niż lej. szybki telefon do spalni (tę trzeba było też zarezerwować w połowie piździernika, bo kumpel, u którego się mieliśmy dekować niestety odpadł, a to z powodu wprowadzenia się do jego mieszkania siostry jego szanownej małżonki, co pracę w bukareszcie znalazła od początku listopada, a pora raczej mało przyjazna do spania w parku, no i sorry wodzu, ale nie_da_się) 'wylądowali, jak korki pozwolą, to będziem za godzinę' i po odstaniu swojego w wehikule 783 jadącym z otopeni do centrum bukaresztu wysiedliśmy na piata romana i podreptaliśmy pod właściwy adres. szybki wyskok do sklepu, coby na jaką kolację i śniadanie nie obgryzać tynku ze ściany, równie szybka, czyli jakieś 2 godziny, gadka z mihaiem, co ów przybytek prowadził i lulu, oczywiście po uprzednim zainstalowaniu turbozatyczek, bo ziutek ma w zwyczaju chrapać wydzielając z siebie ilość decybeli za półtora wolffera (podobno ja też, ale o tym nie wiem, bo wtedy śpię. wolffer się może na ten temat wypowiedzieć czy mu bardzo na jurze przeszkadzało) chyba jednak byłem nieco zmęczony, bo nawet włożonego uprzednio do lodówki piwa nie ruszyłem.
cdn.
- sproket, promocja w locie na bilety jest. lecisz ze mną do rumunii?
czemu nie? w końcu wypadałoby polecieć muzyczne biznesy na miejscu osobiście pozałatwiać a i przy okazji spotkać się ze znajomymi. szybki telefon do szi fu czy mnie puszczą na tydzień z okładem. nie ma problemu. bilety kupione na okęciu, bo lot w kombinatorykę przelotową po ólepszeniu strony nie umi za bardzo a bujać się do bukaresztu z klużu po to, żeby złapać samolot do wawy, to tak trochę bez sensu jest. przy okazji zostały również zakupione przez net bilety kolejowe bukareszt-kluż na hotel na kółkach zwany wagonem sypialnym, bo i połączenie oblegane a i piątek wieczorem, to jednak lepiej sprawę w ten sposób ogarnąć, niż na bukaresztańskim gara de nord przypominającym klimatem warszawski dworzec wschodni przed remontem. bonusowo przyszły wokale do jednego kawałka manele, czyli lokalnej odmiany disco polo, żeby podłożyć pod to jakiś łomot, więc na ewentualność dalszej współpracy trzeba było się jeszcze muzycznie przed wyjazdem poprodukować, w celu przedłożenia tego niecodziennego mariażu na miejscu. w zasadzie mogłem im to puścić wcześniej, ale nieodparta chęć zobaczenia na żywo reakcji jak można przerobić umpa umpa na łomot jednak wygrała.
listopad:
lud tłumnie rzucił się żwawo do odprawy online i w efekcie klepaliśmy 2 ostatnie miejsca w samolocie, co w sumie wyszło na to samo, bo miejsce obok mnie nie wiedzieć czemu było wolne i ziutek mógł się dosiąść po starcie. na lotnisku wyskoczyło jeszcze jakieś opóźnienie z bliżej niezidentyfikowanych usterek technicznych, ale po pół godzinie zapakowało się całe towarzystwo do samolotu i w drogę. po sprawnym odebraniu bagażu cza było sobie zorganizować jakieś bilety na lokalny zbiorkom i tu pierwsza zaskoczka, bo panienka z okienka wydała mi część reszty w złotówkach. nie będę prostestował - złoty jednak stoi lepiej niż lej. szybki telefon do spalni (tę trzeba było też zarezerwować w połowie piździernika, bo kumpel, u którego się mieliśmy dekować niestety odpadł, a to z powodu wprowadzenia się do jego mieszkania siostry jego szanownej małżonki, co pracę w bukareszcie znalazła od początku listopada, a pora raczej mało przyjazna do spania w parku, no i sorry wodzu, ale nie_da_się) 'wylądowali, jak korki pozwolą, to będziem za godzinę' i po odstaniu swojego w wehikule 783 jadącym z otopeni do centrum bukaresztu wysiedliśmy na piata romana i podreptaliśmy pod właściwy adres. szybki wyskok do sklepu, coby na jaką kolację i śniadanie nie obgryzać tynku ze ściany, równie szybka, czyli jakieś 2 godziny, gadka z mihaiem, co ów przybytek prowadził i lulu, oczywiście po uprzednim zainstalowaniu turbozatyczek, bo ziutek ma w zwyczaju chrapać wydzielając z siebie ilość decybeli za półtora wolffera (podobno ja też, ale o tym nie wiem, bo wtedy śpię. wolffer się może na ten temat wypowiedzieć czy mu bardzo na jurze przeszkadzało) chyba jednak byłem nieco zmęczony, bo nawet włożonego uprzednio do lodówki piwa nie ruszyłem.
cdn.