Oradea - zwiedzanie

[dżek]

Następnie wchodzimy do galerii Pasajul Vulturul Negru czyli jak tłumaczy google Pałac Czarnego Orła. Aż się chce robić tutaj zakupy! Niestety, większość lokali czeka na swoich właścicieli i jest po prostu pusta. Natomiast warto wejść tutaj nie tylko ze względu na działającą klimatyzację ale żeby podziwiać ciekawy wystrój. Jak to mawiał klasyk..."mają rozmach...".















Jest i czarny orzeł:

[dżek]

Takie miejsca mimo swojej szpetoty mają swój niepowtarzalny urok i ja je po prostu lubię. Nie może wszystko być wypacykowane a na Bałkanach z różnych powodów często tak jest. I ja to lubię.


Idziemy następnie wzdłuż rzeki Crișul Repede czyli po naszemu Szybki Keresz. Po drodze mijamy budynek synagogi. W jidisz nazwa miasta to Grojswardejn. W końcu musi być tu jakaś społeczność żydowska.



Piękna brama, troszkę zaniedbana ale potencjał jest:


Jakby co to tramwajem też można się przejechać. I za śmieszne pieniądze:



Budynek Akademii Medycznej. Kilka sekcji zwłok pewnie tu wykonano...



Jeszcze pachnąca farbą nowo oddana do użytku katedra:



Prace budowlane dookoła jeszcze trwają:


Dochodzimy do Cetatea Oradea czyli twierdzy i na dzisiaj to tyle:

[dżek]

Niestety zwiedzanie nie jest możliwe, odbywa się tu jakiś event i jest sporo gości, oficjeli...

[dżek]

Wędrujemy leniwie w stronę hotelu:

[dżek]

Idziemy jeszcze nad Szybki Keresz i kończymy krótkie zwiedzanie miasta. Warto tu przyjechać i poświęcić na zwiedzanie mista co najmniej cały dzień. My na szybko to zrobiliśmy ale na pewno jeszcze tu wpadniemy. Pewnie nie do zoo.