21-07-2015,21:51:07
Część XIV
W końcu przychodzi celnik i od niechcenia podaje mi paszporty mrucząc pod nosem coś w stylu "paszoł won" dokładnie nie pamiętam co on bełkotał ale mniej więcej w tej formie i tak to zabrzmiało. Jeżeli nie zrozumiałem pana celnika to go bardzo przepraszam, może faktycznie życzył mi miłego dnia – sam nie wiem
.
Zawracam z przejścia i zastanawiam się czy mi się to nie śni. Rodzina nabuzowana ja zresztą też, we mnie aż kipi. Myślę jak oni chcą zrobić te Euro 2012 z nami skoro nawet nie idzie od nich z kraju wyjechać.
Zatrzymuje się na drodze zaczepiając młodych ludzi i pokazuje im paszport pytając, gdzie do cholery jest to przejście. Odpowiadają mi, że trzeba się cofnąć w kierunku Węgier. Na początku nie zajarzyłem o czy oni mówią, tylko koncentrowałem się na zapamiętaniu drogi o której mi mówili. Pytam trzy razy czy na pewno jest to przejście którym wyjadę z ich kraju. Mówią, że tak i po pożegnaniu oddalają się w swoim kierunku a ja wsiadam do bryki i udaję się w drogę tak jak mi owi tubylcy wskazali. Ale po przejechaniu kilku kilometrów coś nie daje mi spokoju i zaglądam na mapę – okazuje się, że to przejście o którym mówili młodzi ludzie to przejście ukraińsko – węgierskie, kurde o co tu chodzi – co on mi wpisał w paszport. Ja chciałem jechać do Rumunii a on mi wpisał przejście z Węgrami. Zatrzymuję się znowu i zaczepiam po raz kolejny parę młodych Ukraińców, którzy potwierdzają, że jadę w dobrym kierunku i przejście które mam wpisane w paszporcie to faktyczne przejście ukraińsko – węgierskie. Młodzi mówią, że już niedaleko do granicy i jak będę jechał tą drogą to wjadę na most na rzece Tiszy a zaraz za nim skręcę w prawo i będę na właściwym przejściu. Zastanawiam się czy mnie nie robią w konia i czy nie jest to jakaś bajka czy sen.
W końcu przychodzi celnik i od niechcenia podaje mi paszporty mrucząc pod nosem coś w stylu "paszoł won" dokładnie nie pamiętam co on bełkotał ale mniej więcej w tej formie i tak to zabrzmiało. Jeżeli nie zrozumiałem pana celnika to go bardzo przepraszam, może faktycznie życzył mi miłego dnia – sam nie wiem

Zawracam z przejścia i zastanawiam się czy mi się to nie śni. Rodzina nabuzowana ja zresztą też, we mnie aż kipi. Myślę jak oni chcą zrobić te Euro 2012 z nami skoro nawet nie idzie od nich z kraju wyjechać.
