Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kamchija 2015
#41
(29-08-2015,14:30:28)teresa napisał(a): Zlituj się wyślij trochę? Widziałeś mój torcik?

Przywiozę Ci Teresa. O jakim torcie mówisz?
Odpowiedz
#42
Od Piotra i Madzi z piasku? Dostałam zdjęcie.
Odpowiedz
#43
(29-08-2015,15:47:01)teresa napisał(a): Od Piotra i Madzi z piasku? Dostałam zdjęcie.

Nie widziałem, to wrzuć. Chyba, że jest gdzieś na forum a ja przegapiłem.
Odpowiedz
#44
Nie na komórkę, ale piasek z Bułgarii. Rewelacja

Myślałam,że się pochwalili. Numer wyślij na prywatne to odesle.
Odpowiedz
#45
ciąg dalszy...

Pakowanie
Okres przygotowań do wyjazdu… pominę, ponieważ nie mam zdrowia wracać do tych dni, ale każdy z Was to przechodził.

Pakujemy się tak na poważnie dopiero w piątek  wieczorem – wyrzucam wszystko przed drzwi garażu.
Po 5 minutach drapię się w głowę „ jak, do cholery to wszystko upchnąć ?!” , zapalam nerwowo papierosa i czując wzrok LP na plecach, odwracam się i widzę małżonkę jak z okna triumfuje „ a nie mówiłam Peter ? będzie problem z upchaniem” – do zapłonu brakuje już niewiele.
Po 2 godzinach szamotania się z tobołami, wracam do domu z miną zwycięzcy – LP „ jestem pod wrażeniem, a na rano zostało to i to do spakowania” – ręce mi opadły, wyszukałem w lodówce zimną Perłę – idąc na taras, rzucam do LP „ nastaw budzik na wpół do piątej, wyruszamy o godzinie 6”…


Zrywamy się… po piątej !
„ Usłyszałam – nastaw budzik po piątej !” – wybuchł nastąpił, połknąłem go w całości, tylko uszami cienka smuga dymu poszła. Wiedziałem, że cokolwiek powiem i tak będzie to moja wina.
Śniadanie, ostatnie pakunki, budzenie HD „ nie jadę, odejdź, oddaj kołdrę, mórz poczeka” -  skąd w trzyletnim dziecku tyle uporu ?.

Dojazd
O godzinie 6.20 wszystko zostaje upchnięte w aucie – AD, HD, LP i toboły. No to jedziemy !!!
Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie z radaru pod Kraśnikiem i kierujemy się na Rzeszów.
Przed Duklą, na Orlenie – tradycyjne śniadanie peterosów i ostatnie tankowanie w PL.
Może wydać Wam się to dziwne, ale dla mnie zawsze wakacje rozpoczynają się w momencie, gdy widzę hektary słoneczników lub kukurydzy na Węgrzech czy w Rumunii – tak mój organizm reaguje, widząc te żółte dywany - mózg wysyła do reszty komórek informację o urlopie.

Jedziemy dalej – Barwinek, Krajna Polana i dalej drogami 554 i 552 na Pacin. To nie był dobry wybór – co prawda pusto, ale mnóstwo wiosek po drodze i nawierzchnia średniej jakości. Z powrotem wracaliśmy na Tokaj, dalej Trebisov.
Kierujemy się przez ( tu właśnie mózg wysyła depeszę – „urlop - jedź peter, jedź” ) Kisvarda i Mateszalka na Satu Mare ( 10 minut ) – dalej pod Turdę, do hotelu Stejeris.
Meldujemy się tam przed godziną 22, późno jak diabli, gorąco jak diabli, śmierdzi jak diabli. Hotel przy samej trasie, straszny hałas – zamkniesz okno to udusisz się z gorąca, otworzysz - hałas i smród z szamba, też stracisz życie. Ciepłe posiłki tylko do 22, potem do 22.30 tylko ciorba – bez rewelacji, śniadanie niezłe, pokoje szkoda gadać. Drugiego dnia mieliśmy dojechac do bzyqa, który nocował z rodziną w Saliste i razem udać się do Bukaresztu, ale próbując zasnąć po ciorbie i Ursusie wiedziałem, że nie wstaniemy dość wcześnie, aby być u nich ok. godziny 9. Wyjechaliśmy dopiero po 9 i cały dzien ścigałem bzyqa – startując miał 1,5h przewagi, by pod wieczór w Bułgarii różnica zmalała gdzieś do 15 minut. Zmęczeni nocą ale i szczęśliwi, że Stejeris już za nami, prujemy dalej. Nawet HD mówi „ tato, jedź już”.

No właśnie HD, czyli nasza 3 letnia mała korba. Obawy co do jej reakcji oraz pomysłów jakie może zaprezentować podczas swej pierwszej tak dalekiej podróży spędzały rodzicom sen z powiek. Staraliśmy się przygotować do tego, jak filipińczyk dziś do tsunami potrafi najlepiej. I tu pełne zaskoczenie – HD przeistoczyła się w owieczkę. Nawet temperaturę jej zmierzyliśmy po drodze, zakładając, że zaczyna chorować. Nie! Cud! Eliksirem okazał się tablet z bajkami ( bzyq jeszcze raz dzięki za podesłanie karty ). HD – ogląda, śpi, śpiewa, czyta książeczki. Razem z LP nie wierzymy, ale to prawda.

Po wjechaniu na centurię Bukaresztu, nastąpił pierwszy rozwód – po przejechaniu skrętu na Giurgiu, LP „ daleko do tego promu ?” - mówię, że około 120 km.  Nadmieniam, że po ciężkiej nocy – dalsza podróż upływała w ukropie – temperatura sięgała 40 stopni; w dodatku odcinek Sybin-Pitesti, dał nam  nieźle w kość – spory ruch, korki.
LP kontynuuje „jedźmy na Ruse” - skręt jest już za nami gdzieś z 1km, LP domaga się mojej jakiejkolwiek reakcji ( nie odzywam się ). W końcu pytam „ jesteś pewna ?” - LP „TAK!!!”.
Tu następuje krótka, acz dynamiczna wymiana zdań – to też pewnie znacie.
Ok myślę, niech będzie, zawracamy i jedziemy na Giurgiu. Przed mostem staliśmy około 30 minut, w temperaturze 42 stopnie, ale ruszamy – moja żona zawsze mówi, że most jej się cholernie podoba. Most jak most, szczególnie teraz. 
Przyśpieszamy – ok. 20stej Oasis Beach w Kamchiji nawiedzają peterosy – mimo zmęczenia szybka decyzja w apartamencie – nad mórz !!!

Po 5 minutach moczyliśmy nogi w Morzu Czarnym – wszystko zniknęło, nic się nie liczy, zmęczenia nie ma.
Zachód słońca, szum fal – i pierwszy tego urlopu tępy wzrok u wszystkich peterosów, tak na nas działają bułgarskie plaże.
Wiemy już, że będzie dobrze - to się czuje. 
Z pośpiechu nie mamy nic ze sobą – ani kąpielówek, ani ręczników, zresztą zmrok już zapadł na dobre. Nagle AD rzuca krótko „ basen” - wszyscy rzucili się do auta, nawet HD zrozumiała, że trzeba szybciej nogami przebierać bo będzie nagroda.
Za 15 minut peterosy opanowały basen – HD wrzeszczała z radości niczym dobrej klasy wzmacniacz, AD znikał pod wodą niczym mors. W końcu jesteśmy...

Tydzień przed wyjazdem zmieniłem rezerwację z 1 bedroom na 2 bedroom. Apartament dość spory – w sypialniach podwójne łóżka, w salonie rozkładana kanapa dla 2 osób, z dobrym aneksem kuchennym – jest piekarnik, mikrofala, toster, talerze, garnki, sztućce itd. Na trzecim piętrze, zewnętrzny z widokiem na morze. Wszystko to możecie zobaczyć na stronie Oasis – zdjęcia i filmy tam zamieszczone, oddają w pełni rzeczywistość, dlatego nie zamieszczam ich w relacji. Z czystym sumieniem mogę polecić ten ośrodek.

Wracamy do apartamentu po 22giej – HD zasypia przekraczając próg, AD chowa się w czeluściach WIFI i muzyki, ja z LP konstruujemy sami szopską, przegryzam łukankę, szybko otwieram pierwszą Zagorkę, siadamy na tarasie.
Nawet tu, mimo że do plaży jest 1km słychać morze, które nigdy nie zasypia, ale my tak...

[Obrazek: WP_20150820_17_02_42_Pro.jpg]

cdn
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#46
Wreszcie peter jest relacja!

Miło się to wszystko wspomina!
Odpowiedz
#47
ciąg dalszy....

Pobyt

Budzimy się leniwie  i jeszcze do nas nie dociera, że jesteśmy w Kamchiji.
HD z paniką w głosie „ tato, siku – nie ma mojego nocnika !” – no tak, dzieci potrafią sprowadzić człowieka na ziemię ( dla zainteresowanych – nocnik też dojechał ).

Pierwsze bułgarskie śniadanie… te smaki są jak narkotyk.
Kawa na tarasie ( jest duży i z widokiem na morze, zabudowany do wysokości 1,3m więc nie ma obaw, że HD skutecznie zabawi się w Batmana ) smakuje wyjątkowo, LP z oczami jakby jeszcze nie wstała „ co robimy… ? ” Postanawiamy zrobić szybki wypad do Obzoru, wymienić euro ( w Kamchiji tego nie zrobicie – najbliższy kantor St.Oriachowo – kurs 1,94 ) zrobić zakupy na kilka dni – ale chyba bardziej chcemy zobaczyć Obzor po kilku latach. Po 30 minutach jesteśmy na miejscu – wspomnienia wracają, ale to już nie nasz Obzor ( ale o tym w dalszej części ). Wracamy do Kamchiji i w południe meldujemy się na plaży - plaża.
Można dojechać na dwa sposoby – wspominaną już przez ew-cia drogą, zaraz w lewo za Oasis, faktycznie dość wąska i kręta, lub przy sanatorium dla dzieci ( z tego dojazdu korzystaliśmy do końca pobytu ) - plaża 2
[Obrazek: WP_20150823_12_25_46_Pro.jpg]

Śmiech pusty mnie ogarnął patrząc na familię – wyglądamy jak rodacy wysiadający na dworcu Keleti w latach 80tych z torbami pełnymi fantów na handel.
Dwa duże parasole, dwa koce, torba z ręcznikami, torba z napojami i owocami, torba z książkami, torba dla HD – wiaderka, szpadelek, srelek, kółko dmuchane, pontonik, sronik itp. LP pilnuje HD, więc nic nie targa, aby mieć swobodę ruchów i czas na reakcję. Z AD wyglądamy jak chodzące choinki..
Po instalacji całego majdanu nad brzegiem morza, siedzimy w czwórkę jak zahipnotyzowani – szum fal, szum fal i jeszcze raz szum fal – nie da się tego opisać. Tak jakoś na nas działa ten widok i dźwięk, że liczymy się tylko My, TU i nic więcej, choć LP jest tak oszołomiona, że w jej oczach widzę zdziwienie – „skąd znam tego faceta z brodą ?” ( to ja ) – „ a te dzieci to czyje ?” ( nasze ) – urlop zaczął się na dobre.
Ew-cia jeszcze raz dzięki za dobre rady.

Plaża jest dość szeroka – od miejsca parkingowego do morza jest dobre kilkadziesiąt metrów. Mniej więcej w połowie szerokości jest bardzo dużo małych patyków, muszelek – świadczy to o tym, jakie żywioły tu panują po sezonie. Piasek przy brzegu idealny – nie cukier puder, nie żwirek. Nie jest to plaża dla małych dzieci – jak Silistar, czy Sozopol przy Starym Mieście, tu nie idzie się 100 metrów w głąb a kąpielówki dalej suche.         
Są odcinki, że dzieciaki baraszkują przy brzegu ( HD też ) ale wszystko pod ścisłym nadzorem rodziców, HD w lewo, ja też w lewo. To efekt wspomnianych już fal – są non stop, raz mniejsze, kiedy indziej na tyle duże, że trzymam AD za rękę, lub nurkuje przy mnie. Nam te fale nie przeszkadzały, wprost przeciwnie – HD przez cały pobyt kąpała się kilka razy i to bez pretensji, że ją wyciągam z wody -  jej królestwo to linia brzegowa, gdzie z mokrego piasku można zrobić wszystko co tylko możliwe ( w dalszej części zdjęcie tortu z piasku ).
Czuć w powietrzu, że klimat sprzyja  - jest to w końcu uzdrowisko, w dodatku na liście Unesco, HD ani razu nie pociągnęła nosem. Temperatura oscylowała w granicach 30 stopni – idealna ( oprócz 2 dni deszczowych ). Jak silny żywioł oplata plażę Kamchiji, niech świadczy fakt, że w środkowej części plaży ( w stronę ujścia rzeki ), po wejściu do wody, po kilku metrach głębia jest dość spora ( sięgała mi prawie po szyję ), i przechodzi w … płyciznę ( po kolana, czasem po kostki ) i tak prawie kilkadziesiąt metrów można spacerować! Ktoś kiedyś wspominał, że popołudniami rzeka nanosi do morza osady, patyki itp. – nie zauważyłem.
Ludzi jak na lekarstwo, kolejne obozowiska co 10, 15 metrów – brak młodzieży, brak nowobogackich ( na kempingach przy morzu domki, które można wynająć za 20L, tylko te domki to nie jest nawet wczesny Gierek – jedyny problem to  miliardy, ba- tryliardy latających meszek, ale tylko tam – nad morzem nie ma, jak oni śpią w nocy ?! ) – najwięcej rodzin bułgarskich z dziećmi, nie ma grilli na plaży ( na co jestem chronicznie uczulony ), nie widać i nie słychać oznak upojeń alkoholowych, luz blues. Zastanawiałem się, dlaczego mieszkańcy Warny tu nie przybywają – już wiem, ano bliżej mają do Złotych Piasków, to i lepiej dla nas. Na zdjęciu widzicie pierwszą tawernę Olimp…


[Obrazek: 2015_08_17_03_02_23.jpg]

Pływamy, bawimy się, wygłupiamy – czasami mam wrażenie, gdyby ktoś z boku nas obserwował, to po pierwszym śmiechu doszedłby do wniosku, że to rodzina świrów.
HD potrafi tańczyć w wodzie po kostki nawet 15 minut, śpiewając piosenki z własnym tekstem, naśladując ruchy zwierząt – wzbudza ogólne zainteresowanie przechodzących; AD jak pójdzie w morze to mam wrażenie, że zamiast płuc ma oskrzela i chce dopłynąć do Burgas.
Jak już wszyscy znajdą się  pod parasolami – zaczynają się wygłupy: niestworzone historie wymyślane przez nas ad hoc, kolejna osoba musi dalej kontynuować ( często kończy się to skurczem mięsni brzucha od śmiechu u AD czy LP ).
Zabraliśmy 2 koce i parasole, czyli miejsca pod dostatkiem, a i tak próby czytania książek przeze mnie czy AD kończyły się posypywaniem głów piaskiem czy muszelkami przez HD „co robisz ?”. Obawialiśmy się jak HD zareaguje na podróż, czy trzeba będzie trzymać ją na smyczy, aby nie siedziała cały czas  wodzie – nic z tych rzeczy, pokazała jaka jest duża dziewczyna! Bawiła się wyśmienicie.

Po paru godzinach burczenie żołądka u  AD słyszalne jest w Warnie ( 18 km), to znak, że  żarty się skończyły.
Udajemy się do Olimpu na konsumpcję. I co mam Wam powiedzieć...jedyny plus tej tawerny – posiada plac zabaw dla dzieci.
Ale po kolei – zamawiamy pizzę, mule, tarator, kebabcze, szopską, coś dla HD z frytkami. Pizza – mrożonka, choć AD wciąga wszystko. Mule zimne, tarator ciepły – odchodzę wk….ny, inaczej nie da się tego określić.
Jakieś 100 metrów dalej jest tawerna Balaton, klnę pod nosem - z fatalnego wyboru wyboru, choć niestety nie zawitaliśmy do Balatonu, w kolejnym odcinku dowiecie się dlaczego…
Pierwszy i ostatni raz tu jedliśmy, natomiast zawitaliśmy ponownie po kilku dniach podczas długiego, wieczornego spaceru – Zagorka, kieliszek rakiji, rachunek 5,2L, daję 50 -  kelnerka wydaje zwitek banknotów i coś pod nosem szepcze do barmana, wychodzę  (nigdy nie liczę )  tym razem przeczucie: za mało 5L, wracam i mówię „ 5L poproszę ale już”, bez słowa oporu wydaje brakującą kwotę. Rzucam na odchodne parę przekleństw po rosyjsku, kelnerka doskonale rozumie i chowa się na zaplecze...

bunkier na plaży
[Obrazek: 2015_08_17_03_03_17.jpg]

plaża
[Obrazek: WP_20150820_17_01_06_Pro.jpg]


plaża
[Obrazek: 2015_08_17_02_55_46.jpg]
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#48
Zawsze jeździliśmy na plażę obok sanatorium ale dzisiaj pojechałem pierwszy raz na tą którą można dojechać drogą za Oasis. Jestem pod wrażeniem. Cisza spokój, kilka osób oddalonych od siebie 100 metrów. Mi się bardzo podobało. Fakt zejście do morza tragiczne - rozsypujące się schody i parking koło opuszczonych domków kempingowych nie napawał optymizmem ale plaża bardzo fajna. Szkoda, że zaczął padać deszcz Smile. I tyle było z plażingu.
Odpowiedz
#49
Piotrze, widże szybko załatwiłeś dojazd i już na plaży Big Grin - ja jeszcze jadę Blush
Marcin
Odpowiedz
#50
radek - odcinek, o którym wspominasz był bardziej zatłoczony ( jeśli tak to można nazwać ) podczas naszego pobytu, więc częściej biwakowaliśmy za sanatorium

bzyq - dojedziesz i Ty ! ja chyba na następny rok zafunduje sobie kamerkę, twoje zdjęcia mnie przekonały, fajna pamiątka
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Sveti Vlas 2015 nunatak2 98 49,968 13-04-2017,20:16:29
Ostatni post: Bogdan
Big Grin Aheloy 2015 katze 65 26,923 18-08-2016,15:22:04
Ostatni post: teresa
  Moj Achtopol 2015 teresa 257 76,850 25-04-2016,21:46:29
Ostatni post: teresa
  Słoneczny Brzeg 2012, 2014 i 2015 jacek78 14 9,824 29-03-2016,21:30:07
Ostatni post: CarlosPL
  Obzor 2015 - 16.08-28.08 bzyq_74 79 40,775 16-03-2016,09:48:07
Ostatni post: bzyq_74
  Bułgaria - podejście piąte - Primorsko 16-28 lipca 2015 r. myszabe 72 44,030 14-02-2016,13:21:44
Ostatni post: myszabe
  Sozopol 2015 dżek 167 74,289 10-10-2015,11:41:48
Ostatni post: dżek
  Wakacje 2015 by Bulgaricus Bulgarius 9 5,160 11-09-2015,20:44:36
Ostatni post: Bulgarius
  Wakacje 2015 by frytowski - konkurs na tytuł wątku. frytowski 31 14,697 08-09-2015,20:43:54
Ostatni post: sikornik
  Relacja Mierzey Obzor 26.07.2015 - 08.08.2015 Bulgarius 195 68,073 22-08-2015,20:36:18
Ostatni post: peter

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości