Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ahtopol\Sinemorec 2014
#1
Z góry uprzedzam, że jest to moja subiektywna relacja i wszelkie próby przekonania mnie, że jestem w błędzie – będą skazane na porażkę. Przepraszam z góry za niepamięć co do nazw, szczegółów – nie jestem kronikarzem, po prostu nie przywiązuje do takich rzeczy zbytniej uwagi, szczególnie gdy odczuwam ten błogi stan rozluźnienia, opuszczając granice PL.

Pierwotnie plan urlopu przewidywał wyjazd do CRO ( dokładnie wyspa Korcula), ale na korzyść BG przeważył czynnik ekonomiczny oraz plaże, czyli brak kamieni. Nie ukrywam, że przeważył czynnik „plażinngu” – dla mnie podstawą udanego wypoczynku jest: plaża piaszczysta, czyste i ciepłe morze, są wakacje i stać mnie na stołowanie się w tubylczych knajpach ( czyli nie zabieram do bagażnika palety z żywnością), zero zwiedzania w temperaturze 35 stopni ( ty czasem są wyjątki).

Sprawą najważniejszą było odizolowanie się od świata, mało turystów ( rodaków też - z góry przepraszam urażonych ), plaża gdzie najbliższy sąsiad jest min. 10 metrów i… decyzja padła na Ahtopol/Sinemorec. Noclegi na miejscu, wyjazd w ciemno.

Po kolei:

Trasa: wyjazd z Lublina 27.07 rano o 6stej – jedziemy przez Serbię. Zachciało mi się omijać winietę w Słowacji i pojechałem starą 68 – to nie był dobry pomysł, jedzie się wolno, ciągle teren zabudowany. Z powrotem nie popełniłem tego błędu i Słowację przejechałem szybciutko. Pamiętam mój poprzedni przejazd przez Węgry – szybko, miło, bezstresowo. Za obwodnicą Budapesztu rozpoczęła się największa ulewa w moim życiu – deszcz padał pionowo przez odcinek ponad 100km, wycieraczki na najwyższym biegu nie zdawały egzaminu, wszystkie parkingi pełne, auta stały kilometrami na pasie awaryjnym – mimo to ciągle parliśmy do przodu mając na liczniku 40 km/h. Dotarliśmy do Backi Vinogradi, coś ok.17stej, dalej prościutko na Nis, w między czasie padł GPS, ale w Serbi i tak można spokojnie jechać wg znaków. Plan był na nocleg w hotelu Stari Hrast Markovec, ale skuszony dobrą dyspozycją psychofizyczną jedziemy dalej i… to był błąd. Dotarliśmy do Nis ok. 22stej, ale nie zdecydowaliśmy się wjeżdżać do miast ,choć oczy się zamykały - spaliśmy w Niska Banja ( nie pamiętam nazwy, ale drogo 50E za 3 osoby). O 6stej pobudka i dalej na Sofię. O ile Belgrad pięknie ominęliśmy obwodnicą przez kogoś opisywaną na forum, o tyle w Sofii poszło tragicznie i wpakowaliśmy się do centrum ( remonty). Dalej prosto do Burgas i ok. 16stej byliśmy w Ahtopolu i pierwsze delikatne rozczarowanie – miał być małą i spokojną miejscowością.

Pobyt ( 5 noclegów w Ahtopolu i tyle samo w Sinemrocu):

Zmęczeni po podróży szukaliśmy kwater – pierwsze kroki do Genesis, wolne : 1 pokój od płd strony ( odpada mimo klimatyzacji) i apartament (?) na ostatnim piętrze w cenie mocno mnie zadziwiającej, ale nie pamiętam dokładnie czy to było 60 czy 70E ? ( szczególnie kiedy szukaliśmy czegoś na przyszły rok i za taką kwotę można mieć naprawdę warunki lux). Odwiedziliśmy sporo kwater w różnych cenach od 20 do 150 Leva za 3 osoby ( żałuję, że nie szukaliśmy za portem rybackim – ktoś kiedyś napisał, że cuchnie rybami – guzik prawda, choć tka naprawdę trzeb było od razu jechać do Sinemroca)). Ostatecznie jest kwatera z 2 pokojami za 45 lewa ( bez klimy, ale o dziwo nie była potrzebna ).

Oczywiście od razu na plażę i tu zonk – kamienie, nawet głazy na plaży od strony zejścia ze wzgórza, no ale mus się zanurzyć w morzu. Następnie pierwsze mojito 2014 w białym barze na górze , pierwszy zachód słońca na plaży Ahtopolu i … ostatni. Tak, tak - ostatni, później już tylko kosa i Sinemorec. Odnośnie plaży w Ahtopolu – nie wiem ,czy są kamienie na całej plaży, czy nie ale te kamienie i glony skutecznie mnie zniechęciły ( i słusznie jak się później okazało bo kosa powala wszystko), sporo parasoli, dzieciaków próbujących pobić rekord w decybelach na plaży.
Teraz o samym Achtopolu – nie jest to miejscowość z małą liczbą turystów ( choć o wiele mniej niż w Obzorze), natomiast jest spokojną. Sporo starganów z pamiątkami, pierdołami. Dla maluchów wesołe miasteczko. W centrum jest WIFI, bankomat, sporo sklepów spożywczych, straganów z owocami/warzywami – wszystko czynne ile wlezie. Jest stacja benzynowa, a nawet myjnie. Schodząc z głównej ulicy (deptak) do morza na lewo grobla z latarnią – sporo osób tam zażywało kąpieli słonecznych, miły punkt obserwacyjny, jest tablica pamiątkowa po polskim nurku, który tam zginął. Co do gastronomii – cala masa tubylczych słodkich/słonych wypieków, pizz na kawałki. Jeśli kebab to nie ten przy mini dworcu, tylko trzeba zejść właśnie deptakiem do morza i po lewej stronie jest kolejny – o wiele lepszy. Stołowaliśmy się głównie w Hawai ( menu jest po polsku) dobre jedzenie oraz ( nazwy nie pamiętam) w knajpce nad morzem – kierując się od molo na lewo, mija się pierwszą knajpę, troszkę pod górę i jest ta druga, świetne mule. Co do cen – Zagorka w knajpie 3 leva, posiłek dla 3 osób 40 lewa to było już nie do przejedzenia, kebab 4-5 leva. Ceny systematycznie, powoli idą w górę – byłem w BG trzeci raz w przeciągu 6 lat, mimo to jest nadal o wiele taniej niż nad Bałtykiem. W ciągu dnia wiadomo, miasto obumarłe – ożywa po 19stej, tak samo ożywają kuchnie restauracji i wszędzie czuć ten zapach bułgarskiej kuchni. I to chyba tyle co od Ahtopolu – powiem, tak idealne miejsce dla rodzin z dziećmi, dla odosobnienia, raczej nie.

Sinemorec… po pierwszej nocy, rano wstaliśmy i decyzja – jedziemy do Sinemroca. Plaża Ahtopolu nas zniechęciła. Dojazd to 4 km, trzeba uważać na szalonych tubylców jeżdżących jak chcą. Po prau minutach zatrzymaliśmy się przy cmentarzyku na wzgórzu, skąd idealnie widać kosę i… gęba opadła ( tka mniej więcej przez 5 minut ). Nie wiem, co się stało, ale od razu wiedzieliśmy że wracamy tu za rok. Przed wyjazdem piękniejsza połówka marudziła troszkę, że znowu do BG, ona tu była i takie tam. Powiem tak, każdy dzień na kosie bezcenny. Nikt mnie nie namówi , przez najbliższe parę lat na wyjazd w inne miejsce, aż się znudzi.
Plaża – z jednej strony rzeka, z drugiej morze – łączą się na końcu. Wspaniałe fale, szum wiatru, piasek – odpływasz ( za zagorką, bez niej też odpływasz ). Nigdzie tak nie odpocząłem jak tam. Rzeka zimniejsza, ale za delikatną wydmą – tu bez wiatru i trochę płycizny – idealne dla małych dzieci. Morze natomiast – wariactwo. Były dni kiedy można się było kąpać ( fakt – 2, czy 3 m od brzegu umownego już jest pełne zanurzenie), były dni kiedy trzeba było walczyć z przewracającymi falami, stojąc w miejscu po kostki. To jest cały urok tego miejsca. Do połowy plaża delikatnie skomercjalizowana – tzn , pseudo bar na początku ( frytki, caca, piwo stoliki), dalej trochę parasoli do wynajęcia, znowu bar tylko alkoholowo-napojowy( lody też) tu się stołowałem ( he he), iście hawajska wypożyczalnia sprzętu, potem już tylko plaża, i plaża. Jak na takie miejsce mało ludzi i to mi się bardzo podobało – najbliższy sąsiad na plaży to min 10-15m. Zero wrzasków, pisków, jazgotu itd. Itd. Choć jakby od pierwszego sierpnia trochę więcej było Bułgarów i Polaków. Trochę innych narodowości – Holendrzy, Niemcy, Rosjanie, Słowaków, ale generalnie na plaży słychać j.polski i bułgarski ( ale to trzeba się wsłuchać przez szum fal). Widoki z wieczornych spacerów nad urwiskami niezapomniane. Nie będę więcej pisał o plaży bo z rok połowa forum tam pojedzie i będzie siupa – LUDZISKA NIE JEDŹCIE – ZA DUŻE FALE
Ceny na plaży – parasol i 2 leżaki 12leva, zagorka lana 2 leva, mojito i cubra libre 7 leva, kawa 3 leva, żyć nie umierać... Panie topless na porządku dziennym.
Miejscowość o wiele mniejsza od Ahtopolu – jest główna ulica z restauracjami i straganami, ale na mniejszą skalę. Główną ulicą można dojść do drugiej plaży ala Władysławowo gdzie byliśmy wieczorami, po kolacjach – na pyszne drinki. Co jeszcze ? Gastronomia – sporo, ceny świetne – kolacja na 3 osoby ( mój 13latek je więcej niż ja ) to 35-40 leva. Co do szczegółów – Horyznot porażka jak dla mnie, lekkie zatrucie po rybach. Idąc od Horyznotu w dół po liku dziesięciu metrach fajna knajpa tylko z morskimi specyfikami, panie zapraszają do środka. Na stole leży fajne menu ze zdjęciami potraw – bardzo dobre. Natomiast najlepsza konsumpcja odbyła się… aj jak wspomnę to mi żal ,zę tak późno odkryliśmy. Nazwa Bistro Raj (Ray ? – stara drewniana tawerna) na ulicy Ustie w stronę morze od głównej ulicy – perfekcyjne jedzenie, mule z ryżem i pomidorami do dziś mi się śnią. Stolik trzeb rezerwować 2 dni wcześniej .

Co drugiej plaży – zagospodarowana perfekcyjnie, graniczy z hotelem, gdzie bawią Niemcy z TUI, dla dzieciaków idealna. Noclegi załatwiliśmy pierwszego dnia (czyli jak spaliśmy jeszcze w Ahtopolu) w pensjonacie Sinemorec, najbliżej kosy jak się dało, cen za 3 osoby 60 leva z pseudo śniadaniem m( 4 kromki bułki na 3 osoby, ¼ pomidora, 2 plasterki salami). Na następny rok mamy inne miejsca do wyboru, tym razem w 4 osoby z najmłodszą pociechą.

I tak przez 10 dni, plaża, fale, plaża, fale itd. Itd., - wracamy tu za rok, bez dwóch zdań.

Jeden lekko deszczowy dzień poświeciliśmy za Sozopol, wracając ( już w pełnym słońcu) wstąpiliśmy na plaże Silistar – szczerze, nie wiem czemu tam takie tłumy. Wjazd 8 leva, parasol przy parasolu, woda bardzo ciepła, aż za ciepła, idziesz i idziesz w morzu i ciągle widzisz dno. Dla szukających totalnego zadupia polecam Rezovo, nie wiem ,czy kiedyś tam się nie wybiorę. O ile Sinemorec jest średnim odludziem to takie Rezovo zatrzymał się w latach 80tych, też fajnie.

Trasa powrotna masakra - telefon z navi padł już drugiego dnia pobytu na amen, wracaliśmy z mapami tradycyjnymi, przez trasę transfogarską, potem nocleg i z Devy na Oradę ( 180km 6 h- wiem, wiem nie doczytałęm o remoncie )

Cóż to chyba tyle, jeśli ktoś ma jakieś pytania to zapraszam

PS: moja własna, osobista relacja - skopiowana słowo w słowo z ex forum, więc moje prawa !

Ahtopol - zachód słońca

[Obrazek: 2014_07_30_20_11_46.jpg]

Sinemorec - Kosa
[Obrazek: 2014_07_29_11_41_40.jpg]
[Obrazek: 2014_08_03_20_49_11.jpg]
[Obrazek: 2014_08_03_20_48_52.jpg]


Tu na zdjęciu najlepsze potrawy w Sinemorcu
[Obrazek: 2014_08_06_20_04_07.jpg]

Rezovo - granica z Turcją

[Obrazek: 2014_07_31_15_32_28.jpg]
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#2
niestety w tym roku nie uda się zajrzeć do Sinemorca, jednak obiecaliśmy sobie, że w następnym roku to już mur\beton - poproszę chociaż aktualne zdjęcia z tego pięknego miejsca wstawić...
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#3
Ja już niedługo. Choć jeszcze tyle spraw przed wyjazdem. Najważniejszą to zmiana auta.
Odpowiedz
#4
(26-06-2015,14:10:40)teresa napisał(a):  Ja już niedługo. Choć jeszcze tyle spraw przed wyjazdem. 


Najważniejszą to zmiana auta. Nie za mało czasu? No chyba, że nówka sztuka. Jeżeli nie, to odważna jesteś.
8 lat temu kupiłem auto na przełomie kwietnia i maja, i wcale nie byłem taki pewny. Ale wszystko było OK.
Odpowiedz
#5
Nowka

Cztery lata temu wyjezdzalismy że stanem licznika 50
Odpowiedz
#6
A ja 4 lata temu kupilem 15 letniego prawie Lanosa w lipcu a w sierpniu pojechalem i wrocilem, rok ppzniej tym samym autem pokechalem i tez wrocilem:-)
...:::Bbbuuulllgggaaarrriiiaaa Rrruuullleeezzz:::...
96 97 98 99 00 01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22
Odpowiedz
#7
teresa trzymam cię za słowo ! coś ten Sinemorec i Ahtopol mają w sobie...
a nowe auto niech się sprawuje i nie psuje
ks. Tischner
„Prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda”
Odpowiedz
#8
Kończy mi się leasing. Muszę zmienić. Za to będzie większe. Chociaż moje nie małe. Silnik też fajny .Achtopol 3ci raz
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Sinemorec 2023 bartus40 1 47 03-07-2023,14:14:42
Ostatni post: bartus40
  Sinemorec 2009 aekzal 76 18,993 11-07-2016,13:40:39
Ostatni post: aekzal
  Słoneczny Brzeg 2012, 2014 i 2015 jacek78 14 9,824 29-03-2016,21:30:07
Ostatni post: CarlosPL
  Od morza do morza. (czerwiec 2014) frytowski 32 13,185 05-07-2015,07:54:18
Ostatni post: peter

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości