Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Historyjka z morałem, czyli jak to rodzinkę nad morze zabrałem :) (sierpień 2012)
#1
Zaczynam retrospekcję, na pohybel tym co chcieli wszystko zaorać i puścić w niebyt.

Sierpień 2012

Wyruszamy w sobotę 18.08, po zebraniu całej ekipy, już o 10:20 Wink ruszamy ze śląska w trasę.
Jedziemy: Cieszyn przez Mosty u Jablunkova, Czadca, Żylina, Martin.
Planowaliśmy postój obiadowy na Słowacji. Gdzieś przeczytałem sugestię Kocura aby odwiedzić Bańską Szczawnicę tam tez planowałem obiad ale tuż przed Bańską Szczawnicą (miejsca niestety nie zaznaczyłem) dopada nas miłe wyglądająca knajpka przy drodze.
Tak jak mile wygląda tak też dobrze smakuje pyszna kapustova polievkaSmile.
Tym samym plan odwiedzenia miasteczka popada w niełaskę, 5-cio osobowa rodzinka stłoczona w zwykłym kompakcie po obiedzie domaga się jazdy jak najszybciej do celu Sad
Ale jednak coś w tej knajpie jest bo spotykamy tam Kocura we własnej osobie:

[Obrazek: Jz29l7_md3Wkn9fQUTpO7psQ_ibQBKD39tfx628m...00-h600-no]

Znakomicie ignorował wszelkie próby zaczepki przez nasze dzieciaki, jego spokój był niewzruszony.

Dalej, tradycyjnie walimy na przejście w Sahy/Parassapuszta.

Do Madziarów wjeżdżamy o 16:30 – na liczniku 313km

Wjeżdżamy na obwodnicę Budapesztu, idzie gładko, dzieciaki grzeczne bo najedzoneWink humory dopisują po pysznej kapustowej Smile.
Wszyscy zjeżdżają na M5 a my w cech eksperymentalnych jedziemy dalej na M6 w kierunku Mohacs.
M6 zaskakuje nas totalnymi pustkami, mijane samochody można policzyć na palcach jednej ręki.

[Obrazek: M96qr4lKqlu0BXLXNu63lQdTCBk4CGLioRcQYJuC...00-h600-no]

Przed zjazdem na drogę 55 ok. 19:00 na liczniku 582km zaliczamy MOP-a w celu konsumpcji własnej roboty kolacji. MOP jest puściutki z czystą toaletą w której dzieciarnia zostaje poddana wieczornej dezynfekcji.
http://goo.gl/maps/Vr5T9

Po 1:15h trwającej kolacyjce z pysznymi polskimi specjałami, z kuchni małżonki i biedronki, na przejściu Hercegszanto/Backi Breg meldujemy się o 21:15, 645km – odprawa trwała 5 min. Jesteśmy w Serbii.
Noc w pełni, jedziemy w kierunku Vrbas aby wjechać tam na autostradę do Belgradu. Droga do autostrady przez liczne serbskie miejscowości ciągnie się niemiłosiernie, na autostradę wjeżdżamy o 22:40, 732km.
Przed Belgradem trochę nieświadomie, choć taki zamiar właśnie miałem, trafiam na obwodnicę jest 23:55, 825km początkowo piękna droga, w standardzie autostrady ale o 0:12, 859km kończy się bajka i piękna droga, jakieś światła, wąska droga, przeciskamy się. Na szczęście jest środek nocy i idzie płynnie... o 0:17, 865km jesteśmy na autostradzie za Belgradem tuż przed bramkami poboru kwitka Smile.

Cała ekipa śpi, otwieram redbulla i jadę pustą autostradą na południe, nadrabiam…

Koło Niszu decyzja Wink ; co robimy? gdzie jedziemy? Wszyscy śpią, nie ma z kim pogadać, mijam zjazd na Sofię, walę dalej na południe.

-----------------------------------------------------------------------------------------
O tym gdzie Frytowski postanowił wywieźć rodzinkę na wakacje, o greckim kryzysie i macedońskiej nawałnicy już wkrótceSmile

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#2
Niedziela 19 sierpnia 2012
__________________________________________________________________________________________________________________________

Pusta droga i śpiąca rodzinka sprzyja naginaniu przepisów ruchu drogowego Wink , o 3:48, 1230km jesteśmy na przejściu granicznym SRB/MK – odprawa trwa raptem 10min.

Potem wstaje świt, mając pod ręką aparat robię kolejną (marną) fotkę autostrady:

[Obrazek: ppjkpDYBNGjl96iO1eC8Fa5QFPkV-AOIDjQtl5xZ...00-h600-no]

Autostrada – czasem wygląda lepiej, czasem gorzej ale poprowadzona jest pięknie przez góry, Tito miał rozmach Wink .

Na autostradzie moje sokole oko dostrzega oznaki FYROM-owej nowohistorii Wink… Przy drodze zostały postawione okazałe napisy, iż autostrada nosi imię Aleksandra Macedońskiego Big Grin.

O 6:40, 1406km stawiamy się na granicy greckiej, kolejka spora. Słońce zaczyna dokuczać, robi się gorąco w tłumie czekających na odprawę.

[Obrazek: XRQJqCBHmxXkenf2zSRb7FIOzif3KxGQxPaeQEIH...00-h600-no]

Oczekiwanie w upale na granicy trwa ponad godzinę. O 7:45 jesteśmy w Grecji, jedziemy na południe w kierunku Salonik.

Następnie odbijamy na zachód i autostradą Egnatia A2 jedziemy w kierunku portowego miasta nad morzem jońskim - Igumenitsa.
Nowiutka autostrada Egnatia powala widokami i rozmachem. Niezliczona ilość tuneli i wiaduktów robi wrażenie.

[Obrazek: zAyiWbGODO49ykfACmgoiVxUe9COI6MJK9wN0cL0...00-h600-no]

Rozmachu niestety zabrakło, może przez kryzys?... na porządne MOPy
Po drodze stanęliśmy na jednym z nich gdzie były stoliki z ławkami.
Ławki były przykotwione do podłoża w odległości ok. 1,5m od stolików co uniemożliwiało normalnemu człowiekowi zasiąść przy stole... ale może Grek? który „Fundamentem Europejskiej Cywilizacji” jest.... potrafi to zrobić Huh , my jednak, biedne słowiańskie misie nie wiedzieliśmy jak to zrobić.

[Obrazek: uURp_2zY__MUBN7Qe_ILb1BjSX5WutQBb_24-qUW...00-h600-no]

Grekom kryzysowym zabrakło także środków na zadbanie o czystość toalety, do której ze względu na panujący syf nie udało mi się wejść – choć bardzo chciałem.

Potem był już widowiskowy zjazd autostradą do Igumenitsy:

[Obrazek: SjIU67wPE0KTx3PAsk5pqKbQz1L-ekjpnCnlwh4k...00-h600-no]

Przejeżdżamy portową Igumenitse, kierujemy się na północny zachód wzdłuż wybrzeża jońskiego do przejścia z Albanią w Qafe Bote:

[Obrazek: 3rHe72_BSpLq8aiATJQgWOGmHCiDjpIGZbDB9Jp6...00-h600-no]

[Obrazek: Qla-0FpHOQVDk5YHNpZPp4MpNhXGIpvTPHQ5WKX-...00-h600-no]

Po odprawie w upale trwającej ok 1h i w tłumie Macedończyków, których zarówno Grecy jak i Albańczycy trzepią zawzięcie, o 12.25, 1794km jesteśmy w Albanii.
Widoki witają nas takie:

[Obrazek: IDtBP8NiGSfk09cFWPaflgXKdrdRZ3VwZPHNNye4...00-h600-no]

[Obrazek: PhR9KBLpbOKx5lY8C-NcSbIQ4e4j44F70hitkVce...00-h600-no]

[Obrazek: rArH0EIc8j6aZGAFHyAXkqkLR0TKb9eaM2tTFZyA...00-h600-no]

[Obrazek: 7T-T_TJxpInCTMydxBZjkzs3Ibwul1-dOUAUwfY8...00-h600-no]

[Obrazek: KWpQL2RxQAx7kFhPeI98byp13_LMt5wixSNiZ_RC...00-h600-no]

[Obrazek: M5MMoUWFLq8p8TsCjOLDeu74r1EK-xZrQaVZuHD1...00-h600-no]

Po drodze osławiony prom koło Butrinit:

[Obrazek: WlnfFxi21uRBmtk1lSropWC_mNqpYI0hK7aIDsQp...00-h600-no]

Dojeżdżamy do celu naszej podróży – Ksamil

[Obrazek: 7XHpo29iRjdA48MrdIP91LGHgNG36cYXp0emctWq...00-h600-no]

Dawno już nie będący cichą wioską Ksamil wita nas tłumem Macedończyków których jest więcej niż w FYROM-mie Wink .

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O tym dlaczego Ksamil nie jest już albańskim Sinemorcem i co postanowiliśmy zrobić z naszymi wakacjami – już w następnym odcinku. Smile

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#3
Bardzo się cieszę że zrobiłeś retrospekcję..chętnie do tych opowieści wracam...
Odpowiedz
#4
Niedziela 19 sierpnia 2012
__________________________________________________________________________________________

Ksamil – wioska/miasteczko położone w południowej Albanii. Usytuowane na półwyspie pomiędzy jeziorem Butrinit a Morzem Jońskim. Ma wszelkie atrybuty, aby być świetnym nadmorskim kurortem, posiada ciekawą linię brzegową, naprzeciw są 4 wysepki.
Do tego jest również dobrym punktem wypadowym, aby zobaczyć cokolwiek więcej w południowej Albanii.
Planowałem wyjazd do Ksamil od kilku miesięcy, zachęcony wieloma relacjami, zdjęciami itd. Miasteczko wydawało mi się dobrym wyborem aby połączyć uciechę dzieciaków bycia nad morzem z chęcią starych do zobaczenia... a właściwie liźnięcia Albanii.

Po przyjeździe w niedzielę 19.VIII ok. 13:30, 1822km do Ksamil znaleźliśmy kwaterę.

Rekonesans mieścinki przyniósł takie oto spostrzeżenia:
- Tłumy ludzi (głownie Macedończycy)
- Totalna komercja, plaże wydarte z lądu koparką, a na nich gęściutko poustawiane płatne leżaki i parasolki.
- Smród rozkładających się śmieci których wszędzie jest pełno. W centrum, przy plaży, przy straganach z owocami.. wszędzie smród.
- Pył, kurz z budów
- Kawałek dalej była plaża niezagospodarowana, piękne widoki na zatokę, na Korfu, genialna woda, przejrzysta – cudo.

Kiedyś gdzieś przeczytałem na bulgaricusie stwierdzenie Tomaszka – który nazwał Ksamil albańskim Sinemorcem – to musiało być bardzo dawno temu i pewnie nie w sezonie.
W tej chwili to jakiś koszmar, może jeśli nie pojedzie się tam z hiperaktywnym 3-latkiem który fruwa metr nad ziemią z prędkością ponaddźwiękową, może poza sezonem.. może…
Ja w każdym razie:

–NIE POLECAM W SEZONIE I Z MAŁYMI DZIEĆMI-

Mieliśmy dosyć, tego tłumu, tego smrodu, pyłu… do tego mały zaliczył orła, miał cały siny policzek, żona i starszy syn się popłakali – powiedzieli: zabierz nas stąd! Miałem plan awaryjny, 60km na północ jest Himare – jedźmy tam, dostałem veto – NIE! zabierz nas do Naszej Bułgarii Smile.
Dobra, myślę… odpalam kompa (na kwaterze było WIFI) sprawdzam – nad Morze Czarne jest ok. 1000km. Krótkie planowanie trasy, potem poszliśmy jeszcze na kolację, zjedliśmy przepyszną pizzę, wypiłem piwo Tirana i pogryzły nas komary Smile.

Lulu, rano trzeba wcześnie wstać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O 3 dniu w drodze na wakacje, o radości, o zawodzie jaki sprawił nam Sozopol, o telefonie do przyjaciela – już wkrótce Wink





Poniedziałek 20.08.2012.
_______________________________________________________________________________________________________________________

Rano pobudka, szybkie śniadanie i ok. 7:30 byliśmy już w samochodzie, stan licznika: 1822km, zatankowałem ropę do pełna, aby bez tankowania do Bułgarii dojechać. ON w Ksamil kosztował 188ALL/litr (to jest ok. 5,8zł).
Znowu na granicy AL/GR stoimy w tłumie Macedończyków ok. godziny.
W końcu o 9:00, 1848km – jesteśmy w Grecji, 29 km i 45 min później wjeżdżamy na znaną nam z dnia poprzedniego autostradę A2 Egnatia.

Czeka nas kolejne 1000km, mapy przygotowane, GPS szczegółowo zaprogramowany – niestety przewidywany przez navi czas dotarcia do celu to ok. 23:00 – co nie napawa nas optymizmem, musimy jeszcze w Sozopołu znaleźć apartament a o tej porze może być ciężko. Jedziemy i główkujemy, nocować gdzieś po drodze?... nikt tego nie chce, kazałem więc co wrażliwszym iść spać i zacząłem dziką jazdę po krętej Egnatii – boże, człowiek cały rok się spieszy i nawet na wakacjach mu nie odpuszczą – ostatni raz! Wink.

>>>
Informacyjnie: autostrada Egnatia A2 jest płatna. Na odcinku Saloniki – Igumenica jest 5 bramek. Na trzech kasują 2E, na czwartej 2,40E piąta była jeszcze nieuruchomiona – przejazd bez płacenia. Jadąc przez Serbię i Macedonię – na wszystkich bramkach płaciłem kartą – a w Grecji?… zapomnij! – tylko cash!
<<<


Wróć... tak, w międzyczasie podjęliśmy decyzję o tym, że jedziemy do Sozopołu – tzn. ja miałem inny pomysł: Sinemorec ale żona miała mocniejsze argumenty Wink .

Jedziemy gładko i szybko do Salonik, potem drogą ekspresową na Serres, gdzie odbijamy na północ, robi się nam przyjemniej gdy zobaczyliśmy drogowskaz Sofia Smile.

Przejście graniczne Promachonas/Kulata 13:35, 2310km. Musiałem się zatrzymać, przed nami trzepią jakąś furgonetkę, patrzę na blachy: MK – ku…a, .. co on tu robi!? Fatum jakieś czy co!? przecież ma nie po drodze!!!
Grecy go trzepią, nie odpuszczają, a my stoimy… na szczęście po kilku minutach zauważa nas grecki pogranicznik, rzucił okiem na rejestrację, machnął ręką, jedziemy. Bułgarzy nawet nas nie zatrzymywali.

Jesteśmy w Bułgarii

[Obrazek: H3kNOyqTgmwDahcbwxt9vlu8YjEutalNyTgfgCkg...24-h600-no]

W samochodzie zapanowała dziwna radość, wszystkim mordy się cieszą Big Grin.
Jedziemy na północ w kierunku Sofii drogą nr 1.

Po prawej widzimy góry Pirin, widoki przepiękne i zieleń, której tak nam brakowało w Albanii i Grecji.

W okolicach Sandańskiego, na terenie zabudowanym miałem jakieś 80km/h, z krzaków wyskoczył policjant z lizakiem.
Zatrzymałem się, opuściłem szybę, policjant podszedł, zapytał:
-Polsza?
-da, Polsza - odparłem.
Rzucił okiem na winietkę i kazał jechać dalej mówiąc coś o czerno morje - pewnie życzył nam udanego urlopu Smile.
Wiele km w życiu zrobiłem, wiele mandatów zapłaciłem i jakoś ciężko mi przychodzi uwierzyć w dobroć drogówki, że po porostu z dobrego serca sobie odpuścił.
Myśląc teraz, na chłodno, to po prostu nie jestem pewien, czy miał radar. Widziałem jakieś urządzenie, jakby-kamera za przednią szybą radiowozu, ale wtedy to wydarzenie sprawiło nam wiele radości i z żoną stwierdziliśmy:
"W Bułgarii turysta; gatunek chroniony."

Potem po prawej stronie widzimy szczyty Riły, piękne góry. Mam szatańskie pomysły, kiedy widzę takie obrazki – jakby tu zakombinować, żeby uszczknąć choć kilka dni z rodzinnego urlopu i poszwędać się po tych pięknych górach… ehhh…
Kiedyś to zrobię, nie wiem jeszcze kiedy ale to zrobię.


W Dupnicy skręcamy na wschód, jedziemy drogą nr 62 do Samkowa z zamiarem wjechania na autostradę A1 gdzieś w okolicach Ichtimana.

Widok Na Riłę z drogi nr 62:

[Obrazek: wimRpnG5FlNyAYNw8kEH1YRSRdYI2fSMXcEkWX_B...00-h600-no]

Zgodnie z planem ładujemy się na Trakiję i gaz do dechy nad morze.

A oto nowiutki odcinek autostrady A1 gdzieś za Starą Zagórą okraszony robakami rozbitymi na przedniej szybie Smile.

[Obrazek: UDcstrMXUR4IKYwzyi55-hZyLn-X0zZiY4uV0nbu...00-h600-no]

Przed 19.00 dojeżdżamy do Burgas, trochę nadrobiłem Wink. Niestety radość mą zburzyła żona, przypominając mi, że przecież w BG jest +1h.. shit… zapomniałem.

O 20:35 (czasu lokalnego Smile ), 2885km, wjeżdżamy do Sozopołu. Zapada zmrok.
Sozopoł wybraliśmy dlatego, że był dla naszej rodziny synonimem udanych wakacji, spędziliśmy ich tam 3, po płaczu i zgrzytaniu zębami to był „lek na całe zło”.
Ale…
…zawsze do Sozopołu jeździliśmy w czerwcu, teraz mamy 20 sierpnia, szczyt sezonu, jest przed 9 wieczorem i widzimy na mieście dzikie tłumy, nie ma gdzie stanąć autem – rzeźnia.

2h szukaliśmy apartamentu, bez powodzenia, zrobiła się 23.00, myślę sobie tak; kurna.. taki tłum, nie chce tu zostać, cały rok w tłumie, w mieście.. pier…e, zarządzam ewakuację, żona mówi:
-pieprzyć to, dzwoń do Żiwka
-ok kochanie, dwa razy mi nie mów Wink
-Hi Ziwko! Marek from Poland is speaking, have you got a free apartment for us?
-One? Yes, I`ve got.
-Ok, we will be in your place for one hour.
-What!? How!?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

O naszym bułgarskim bohaterze narodowym oraz o truizmie, że tylko krowa nie zmienia poglądów - już w następnym, ostatnim odcinku.
Acha, nie martwcie się, oczywiście będzie także wyczekiwany morał Smile.

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#5
Wtorek 21.08.2012 rano.
______________________________________________________________________________________________________________________

W końcu u celu podróży…

[Obrazek: MRpBSLGI_1vlgB0u1Nszn1Owit4xDrrmLRihB_Mx...91-h787-no]

Się rozpędziłem, ino piwo i dupy mi w głowie Wink

…Wróć…

Żiwko, który naszym bułgarskim bohaterem narodowym jest (potem wyjaśnię dlaczego), posiada miły i kameralny kompleksik; sześć apartamentów + basen w Carewie… a właściwie obok, 1km na północ za miastem.
Nie oferuje niestety bliskości plaży, mimo iż znajduje się niedaleko tzw. popskiej plaży ale ta jest brudna, zaniedbana i nie nadaje się do użycia.

Widok z balkonu na Popską Plażę:

[Obrazek: xvpggvixdzfXoSK2kotlmgGPQjT1jpteq_k6N6JU...00-h600-no]

Obok kompleksu straszą też niedokończone budowy, w latach 2008/2009 kryzys zatrzymał wszystkie okoliczne inwestycje
…i dobrze… Wink

Ohydny Costa del Croco

[Obrazek: hrCzIgRIPpLayryjJomVlc3wprvd2tne01fqo1MY...00-h600-no]

Natomiast przybytek ten oferuje ciszę, spokój, wieczorne hipnotyzujące granie cykad, przyjazną atmosferę stworzoną przez Marietę i Żiwka, oraz pełną opiekę nad wczasowiczami w każdej sytuacji Smile.
Ale najmocniejszym punktem w ofercie są Wieczorne Słowiańskie Pijackie Pogaduchy z Marietą i Żiwkiem Big Grin, trochę po angielsku, trochę po rosyjsku… człowiek daje sobie radę jak może Big Grin.

Żiwko dba o swoich podopiecznych:
1. Czekaliśmy na busa przy plaży Arapia godzinę, nie przyjechał, telefon do przyjaciela - Żiwko jest za 10 min.
2. Rozwaliłem miskę olejową na gruntowej drodze w Carewie – Żiwko zorganizował naprawę.
3. 2 lata temu mieliśmy akcję z małym i trzeba było jechać do lekarza, Żiwko wszystko zorganizował. Zawiózł nas do przychodni, wszystko załatwił.
Było jeszcze kilka różnych tego typu akcji, Żiwko jest naszym bohaterem i tak zostanie Smile.

W Carewie u Żiwka już kiedyś byliśmy, końcem sierpnia 2010, wtedy miasteczko mnie nie zachwyciło..

frytowski pisze:
..podsumowując: byłem, per saldo jestem zadowolony z wyjazdu ale drugi raz do Carewa nie pojade..

Uroczyście odszczekuję!

Carewo anno domini 2012 jest cichą spokojną mieściną, która niczego nie udaje, jest autentyczna. Ograniczona ilość szarańczy, nigdzie nie ma tłoku, knajpki w większości świecą pustkami, uliczne stragany z badziewiem stoją raczej z obowiązku aby robić klimat nadmorskiej miejscowości.

Pasaż w Carewie:

[Obrazek: 7QXMgDsDLZS2m9gY7cimuWEVJ-dT9j7PYfZv0D7O...00-h600-no]

Czujemy się w Carewie świetnie, odpoczywamy, chłoniemy senną atmosferę, nigdzie się nie spieszymy. Jest po prostu bajecznie.
Do tego stragany z owocami które pachną na kilometr, kupujemy, wciągamy tonami brzoskwinie, morele, arbuzy, winogrona etc…– wszystko smakuje kosmicznie.

Tego roku odkryliśmy Bułgarię na nowo, zawsze czuliśmy się tu świetnie i odpoczywaliśmy ale tego roku doceniamy wszystko bardziej… trudno mi to opisać..
No to może kilka zdjęć…

Nasz basenik:

[Obrazek: WrKt-_gdgLGIwgbcZz-a2FDC-vU4PGo1HYV0tc_i...00-h600-no]

Park nadmorski:

[Obrazek: 6sqTTFNyEE2qrrie2-pkv89Pwz1Ng2zb7DNwOPry...91-h787-no]

Flota:

[Obrazek: Qofwjok8ONH7qLoN-SDf4c84BpT59N-L85YMgcJj...00-h600-no]

Port:

[Obrazek: c7nAeVzDGRD0UrPwalYxRyF3ImIYdB-vi7zSA2Kg...00-h600-no]

Muszelki:

[Obrazek: GdclETQV02ZYIZA5bhgl_qXYaItWK6IQ6MBb8vyK...00-h600-no]

Koparka na Arapii:

[Obrazek: NSPgMgHa3yPH0xtOYGVz6XlVNSqlFWPY8LIkr6GL...00-h600-no]

Kozy:

[Obrazek: v2Ug4wMW3WgNj6AFT_j_BkY7fRbH2Gaj_uoKxts_...00-h600-no]

Wapienny cypel:

[Obrazek: KwFyBKx3E-TKSF5y02jA6rNXPg_R65q5hYrm5oxT...00-h600-no]

[Obrazek: DagpqCaCmLf6KByLX81gx4HvrTqZp67GY285Gh8m...00-h600-no]

Moja nowa miłość:

[Obrazek: vPYbWV7EzwSa7fKo8phY_0aLr6ipchqR5QTkxc4L...39-h452-no]

Odwiedziliśmy też Sinemorec:

[Obrazek: ILnCreH5aQQWntXDLPesDzAffuO39jZdPWsF8MI7...00-h600-no]

Kosa:

[Obrazek: B46mJeQn00lil3vJezGOszywwT9Ic306KQ0iZ2EV...00-h600-no]

Skały:

[Obrazek: rVp6j-EI9Kpx9lIBaqPor0LMvvrPAF-PQdj2ybT3...00-h600-no]

Przepiękna plaża Silistar:

[Obrazek: TUUnXCglEUscfmPtDs_2WA2qc1nlQZapWi-NyfJr...00-h600-no]


Mój kolega, także bywalec Bułgarii, któremu relacjonowałem smsowo całą dziwną wycieczkę w końcu napisał mi tak:

„Kto nie jedzie do Bułgarii na urlop, ten dwa razy jedzie.”

I to był morał mojej opowieści.

THE END Smile

Pzdr
Marek
Odpowiedz
#6
Marku ja miałem podobną sytuację tylko ty zawracałeś z Albanii do Bułgarii a ja zawracałem z Rumuni jadąc do Bułgarii. Kiedyś to opisze.
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Sozopol 2020 ... czyli CovidTravel 2020 PAP 14 380 14-04-2021,20:25:33
Ostatni post: PAP
  Wte i we wte czyli okrężną drogą tradycyjnie do Sozopola 2020 dżek 52 1,111 20-05-2020,10:49:03
Ostatni post: myszabe
  Rodopy 2018 - czyli opowieści dziwnej treści przy butelce rakiji kris68 43 5,146 14-07-2019,20:22:06
Ostatni post: igi123
  Riła 2016, czyli górskie wędrówki petera peter 86 25,642 19-05-2018,13:05:50
Ostatni post: dżek
  Bg przez Ukraine lata 2010 i 2012 aekzal 16 6,070 18-05-2018,23:12:00
Ostatni post: Simon
  Być w siódmym niebie oczami Radka, czyli Riła 2017 myszabe 19 5,367 26-12-2017,19:51:53
Ostatni post: myszabe
  Słoneczny Brzeg 2012, 2014 i 2015 jacek78 14 9,824 29-03-2016,21:30:07
Ostatni post: CarlosPL
  1997, czyli sproketa bułgarskie różne dziwne przypadki ;) sproket 30 8,265 11-02-2016,02:00:42
Ostatni post: sproket

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości