Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Odbieramy plecaki z informacji i pytamy, gdzie tanio można tu zjeść. Kobieta sili się na sarkazm, czy niby w Polsce to tak mamy wszystko tanio. Nasze portfele to nie jej zasmarkany interes. Zdaje się uważać za nasz obowiązek, żebyśmy jako turyści z zagranicy zostawili tu kawał grosza. Przez Czepełare biegnie deptak, przy którym mieszczą się kafejki, sklepy, bary.
Zatrzymujemy się w jednym. Zamawiamy jakąś potrawę, której cena w menu dla nas wygląda na 12 lewa, kelnerka jednak gdy dochodzi do płacenia w oschły sposób i bez zbędnych uśmiechów tłumaczy, że to 14 lewa.
Modliszka?
Wspinamy się na wzgórze do cerkwi, niestety jest czynna tylko w piątki i niedziele.
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Jest strasznie gorąco, koło 13-tej, wracamy na przystanek autobusowy.
Gdy bus przyjechał, po włożeniu bagaży, zaczynamy konsultować z kierowcą, pokazując mu mapkę okolic otrzymaną w centrum informacji turystycznej (na tej mapce nota bene jest błąd – wsie Soliszta i Geła są zamienione miejscami), dokąd powinniśmy dojechać, bo mamy problem czy dojechać do Nareczenski Bani, gdzie jest przystanek busa, czy też wysiąść wcześniej na skrzyżowaniu i podejść do Kosowa. Kierowca bardzo uprzejmie wysłuchuje nas i radzi, abyśmy wysiedli na skrzyżowaniu i podeszli do Kosowa. W busie okazuje się, że Małgosi wpadło coś do oka i że bardzo ją boli. Biorę chusteczkę, zaglądam, nic tam nie widzę. W Chwojna autobus ma 10 minut „pocziwki”, więc kupujemy wodę, przemywamy oko, niewielka ulga. Kierowca wysadza nas na skrzyżowaniu na Kosowo- pieszo do przejścia kilka km.
Małgosia mówi, że oko ją ciągle boli, i że jej mężowi to dwa razy wpadło coś do oka i utkwiło w rogówce i musiał jechać do szpitala. Oglądam oko ponownie i drugie oko też, aby porównać czy są takie same, bo widzę jakąś kreseczkę w rogu tego chorego oka, ale w drugim też jest taka sama - widocznie jakaś żyłka. Córka nie bardzo mi wierzy i wmawia, że musi tam coś być. Wpadamy na pomysł zrobienia zdjęcia oka i zobaczenia go w powiększeniu, ale na licznych zdjęciach obu oczu nie widać żadnych zmian patologicznych.
Zastanawiamy się, co by było, gdyby to coś wpadło Małgosi do oka nie w momencie wsiadania do busa tylko trochę wcześniej. Ano pewnie, po wykonaniu oględzin oka, byśmy pojechali do szpitala w Płowdiw i byśmy stracili resztę wyprawy, a okazałoby się to zupełnie niepotrzebne, a tak byliśmy wysadzeni na odludziu, gdzie nie mogliśmy jechać do szpitala, natomiast poszliśmy, a właściwie zostaliśmy skierowani do Kosowa doradzonego nam przez kierowcę busa, co okazało się dla nas bardzo korzystne.
Drogą asfaltową pełną serpentyn pniemy się w górę do Kosowa. Może to wyjątkowo upalna i parna pogoda, może piwo wypite do obiadu, ale czujemy się bardzo zmęczeni i ledwo docieramy do wsi.
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Na górze przy jednym z pierwszych domów stoi kobieta. Wydaje się, jakby na nas czekała i wiedziała, że potrzebujemy noclegu. Zna język rosyjski i angielski. Radzi nam, abyśmy szli dalej prosto, minęli hotel za 80 lewa i szli dalej aż na samą górę – tam będzie dobry dla nas nocleg za 10 lewa w pensjonacie Beli Roży. Koło niej na kamieniu jest żółty szlak z napisem Asenowgrad wskazujący kierunek naszej dalszej trasy. Uznajemy to wszystko za znak z nieba i idziemy zgodnie z radą kobiety.
Wspinamy się dalej drogą pod górę, zawijamy na drugą stronę doliny.
Za hotelem, za kolejnym zakrętem siedzi przy domu dziewczynka z pieskiem. Piesek do nas podbiega radośnie, ja wołam do niego Mopsik i go głaszczę, czym od razu zdobywam sympatię dziewczynki. Pokazuje, że wyżej. Doczłapujemy ostatkiem sił do pensjonatu. To jest tylko kilka metrów wyżej, ale nikogo tam nie ma – zamknięte. Jest tylko tabliczka z numerem telefonu.
Schodzimy do dziewczynki z pieskiem. Pojawiła się w międzyczasie babcia dziewczynki. Pytamy, co jest z tym pensjonatem wyżej, uzgadniamy, że zadzwonię tam z mojej komórki i babcia powie sąsiadce, że jesteśmy i zapyta ją kiedy przyjedzie. Właścicielka pensjonatu wkrótce oddzwania i mówi, że na tę noc nie może przyjechać, może na następną. Co mamy robić? Nie chce nam się schodzić. Mopsik tymczasem całkiem się ze mną zaprzyjaźnił. Mówię, że my chcemy na tę noc i pytam, czy może by tutaj. Starsza pani odpowiada, ze u niej jest bardzo mało miejsca, bo to mały domek i są w trójkę jeszcze z małym chłopcem, a rodzice dzieci są w Płowdiw. Widać jednak, że i babcia i wnuczka, a zwłaszcza Mopsik bardzo by chcieli, żebyśmy u nich przenocowali. Wnuczka, ma na imię Marinka, dzwoni ze swojej komórki do mamy i pyta, czy możemy być przez jedną noc. Radośnie obwieszcza, że mama się zgodziła. My też bardzo się cieszymy.
Idziemy tylko na górę po plecaki i gospodyni ugaszcza nas w swoim pokoju, na stryszku - maleńkiej dziupli. Jest tam tylko duży materac i okienko na wzgórza. Dostajemy jeszcze kołdry i pościel i robi się bardzo przytulnie.
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 889
Liczba wątków: 2
Dołączył: 16-05-2015
Reputacja:
80
(03-04-2016,20:33:25)zdzicho napisał(a):
Modliszka? Pasikonik
Modliszka wygląda tak
Modliszka na ręczniku
albo tak:
Modliszka w G. Macin
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Zostajemy zaproszeni na kąpiel pod prysznicem z gorącą wodą i na wspólną kolację w kuchni. Babcia robi w garnku okrągłe mielone kotleciki (bardzo dużo) i sałatkę z pomidorów papryki i cebuli. My przynosimy naszą kiełbasę z Polski. Robimy wspólne fotki, wymieniamy się adresami.
Na deser dostajemy kompot malinowy, a także Marinka prosi bym wybrał jakieś wino, którego w kuchni jest dużo, bo jej mama pracuje w hurtowni wina w Płowdiw. Pijemy w trójkę za sympatyczne spotkanie. Pytamy, przezornie, czy możemy coś zapłacić. Ależ mowy nie ma, jesteśmy traktowani niemalże jak rodzina. Wieczorem jeszcze Marinka idzie z nami na spacer pokazać nam którędy idzie żółty szlak. Na moje pytanie jak się nazywa ten miły piesek, Marinka odpowiada, że Mopsik!
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
Liczba postów: 318
Liczba wątków: 0
Dołączył: 05-01-2016
Reputacja:
14
Z Nareczenski Bani busem jedziemy do Baczkowskiego Monastyru. Miejsce patriotyczno- religijno – odpustowych pielgrzymek, mieszkańcy zwietrzyli interes. Stragany, bary, drogie hotele i pensjonaty. Docieramy do upatrzonej z podręcznika „turisticzeskiej spalni”. Ale tu wita nas tylko starszy pan i pies, z tego co rozumiemy „spalnia” jest nieczynna. Kierujemy się w przeciwną stronę ale po tej samej stronie rzeki, omijamy hotele z restauracjami, pytamy napotkanych gospodarzy o coś tańszego. Ale tu nie mamy takiego szczęścia jak w Szirokiej Łyce, kobieta na drodze nie wkłada tak wiele serca w pomoc w znalezieniu nam kwatery, po prostu wspomina dwa znane jej pensjonaty. Docieramy do bliższego – cena za 2 osoby 45 lewa , targujemy do 40 lewa, bo pieniądze nam się już kończą. Jesteśmy już zmęczeni, słońce parzy. Płacimy od razu, kobieta bierze bez słowa pieniądze, wskazuje na trzecie łóżko w naszym pokoju i mówi, aby go nie używać i umyka. Trafiliśmy tym razem do złego mięsożernego plemienia. Kładę się na łóżku. Chwile, gdy po wysiłku, można się położyć i odpocząć to chwile szczęścia. Czuję zapach swojego potu, gorące napuchnięte stopy parują, a w głowie uczucie niesamowitej błogości. Gdy jesteśmy w dolinach małe rzeczy, jak komórka czy aparat lecą mi z rąk, na prostej nizinnej drodze zaliczyłam dwie dość poważne wywrotki. Zdaje się, że organizm przestawił się na tryb poważny, wyżynny. Tu wielkie łapy potrzebne są do podnoszenia i zarzucania 15 kg plecaka na plecy, trzymania kijków, czy wspinaczki w terenie skalistym, zaś utrzymanie drobnej filiżanki espresso jest czynnością wyjątkowo trudną.
Zwiedzamy Monastyr nieczynny wewnątrz i bez możności robienia zdjęć.
Zwiedzamy tylko podwórzec, wchodzimy przez tą bramę co widać na zdjęciu, ale nie możemy wejść do środka budynków, ani tez udokumentować tego.
Bułgaria to raj dla górskich wędrowców
|